Thursday 15 October 2020

Sprzączka

Isa nie może zasnąć. Od zawsze. Jeszcze w wieku 4-5 lat miała ten problem. Leon dawno spał, ta się kręciła. A położyła się przecież o 20.30, przed Leonem, bo wczoraj w szkole ziewała na pierwszych lekcjach. Trzeba się wyspać, a tu 21.30 i nic. 

Przychodzi, opowiada, że jej niedobrze. Tak, jak czasami, kiedy wychodzi do szkoły. Pytam, o czym pomyślała. No, o tym, że co się będzie działo, jeśli zacznie się teraz wygłupiać. Czy mama wejdzie i się wkurzy.

O, mówię, to może to mnie się boisz?

"No, nie sądzę" wyrzuciła na jednym wydechu i poszła do pokoju. 

Haha. No dobrze. Powinnam się pewnie oburzyć, jakżeż to. Nie boisz się? Ale! Dzięki temu wiem, że to nie ja i że z nami dobrze! Lepiej, kiedy się nie boi, więcej mi powie, więcej będę wiedziała. 

Jemy obiad. Pyszny mi wyszedł, mówię. No, mówi Isa, jest okej. 
Yhm, no, to nastolatka mi się tutaj, jakby wytworzyła. No dobrze, pouczymy się tutaj, siebie nawzajem. Chyba jednak ja jej bardziej, niż ona mnie. Takie są prawa dojrzewania. 
Również podczas obiadu, ja nie wiem, co my mamy z tymi obiadami, Isa rzuciła mimochodem: aaa, ja to będę chodzić do szkoły, bo nie chce mi się w domu lekcji odrabiać.

Leon wszedł do domu i mówi: mamo, będziesz ze mnie dumna. Uratowałem panią ze świetlicy. Zasłabła, przewróciła się, zemdlała, pobiegem po pomoc. Przyjechała żółta karetka. 
"Bardzo się przestraszyłem mamo, ale i tak pobiegłem, najszybciej, jak mogłem, ale tak się bałem."
Taki oto bohater.

Nadal jestem synem ojca swego. Tym razem porządki robiłam w suterenie, gdzie skarby się gromadzi, bo, no, bo nie dało się przejść. Znalazłam sprzączkę. W mgnieniu oka wszystkie uczucia, które miałam, kiedy jako siedmiolatka miałam, paradując po domu z moim nowym tornistrem, wróciły. Pamiętam, kto wtedy był, jak mocno świeciło słońce i że było ciepło bardzo. Widzę i czuję ten blask słońca, nie sprzączek. I dumę. Jakoś tak ciepło mi się zrobiło, sentymentalnie, tęskno. Do czego, nie wiem. 
PS. właśnie dlatego nie da się przejść, takie skarby tam są. 



Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...