Takie mam dzieci. Cudowne, twórcze, radosne, ciepłe i wkurzające.
Leon zrobił drugi list do św Mikołaja, gdyż pierwszy miał mało realne prezenty na liście. Właściwie to zaczęło się od tego, że Isa zrobiła listę rzeczy, które chciałaby dostać, jakiś miesiąc, może dwa temu. W związku z tym, wszystko, co znalazła pod poduszką jej się spodobało. Koc i książkę, tom drugi, gdyż pierwszy sprezentowałam jej ja. Jeszcze zostało 5 chyba tomów do sprezentowania.
Leon natomiast listę miał krótką, trzy rzeczy na niej raptem. Jedną z nich dostał pod poduszkę.
Jaka rozpacz była i rozczarowanie. Mikołaj znów się nie spisał.Co roku tak jest.
Koc też chciał. Wiedziałam, że tak będzie, ale czy koc był na liście? Ano, nie!
Dlatego też wyprodukował ten Leon list do Mikołaja, o dwie rzeczy prosząc miło. Bardzo bym chciała, żeby Mikołaj przyniósł, ale nawet już nie produkują.
Dlatego też Leon ten wyprodukował nowy list do Mikołaja. Całkiem realnie to widzę.
Listy są piękne i kolorowe.
Oprócz listów, produkuje się u nas również inne rzeczy. Na ten przykład takie oto mądrości, które Isa sprezentowała mi w drodze na zajęcia plastyczne.
Otóż oto, tak to wygląda. Nic dodać, nic ująć.