Sunday 27 June 2021

Kielecki wypad

Właściwie można powiedzieć, że  przygoda dla każdego z nas. Dobrze nam w Kielcach z Tobiaszem, więc nas znów odwiedza, a kiedy patrzę na zdjęcia myślę sobie, że jakby na nowo odkrywamy te same miejsca, a na pewno patrzymy na nie nie tylko z innej perspektywy, ale w kompletnie innych okolicznościach. Na przykład, pierwszy raz, a jestem znów w Kielcach od czterech lat, jadłam lody na schodkach pomnika i oglądałam ludzi. Przede wszystkim oglądałam dzieci, które na środku chodnika robiły flipa z butelek, ale innych też. Sposób chodzenia, ubiór, styl, relacje, rodzinność, patchworkowatość, wszystkie możliwe aspekty. Przypomnialam sobie, znów sobie przypomniałam, że przecież lubię. Odmieniło mi się to siedzenie pewnie przez dzieci, z którymi trudno spokojnie siedzieć. Ale może teraz to się pozmienia.


Oczywiście byliśmy w kinie na Krudach dwójce, który należy do tych filmów z przesłaniem odczytywalnym przez dorosłych w sposób trochę inny, niż dzieci, a takie lubię przede wszystkim. Nie będzie to pewnie mój najulubieńszy, choć, jakby się zastanowić, może będzie. Ostatnio mało jest takich, których rysunkowość przemawia do mnie-dorosłej. Tak, czy inaczej. O stadzie było przede wszystkim, a  temat, czy zagadnienia bardzo są mi bliskie. To może będzie ulubionym.

W drodze powrotnej złapał nas deszcz, wszystko mokre, tańce w kałużach, przepychanki, kupa śmiechu.



A na koniec jeszcze spacer po Wietrzni. Krótki, bo Tobiasz zmęczony już łażeniem i w drogę, na pociąg. Czy to nie wygląda, jak świetna przygoda?







Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...