Ciekawe o czym świadczy fakt, że lubię weekendowe wydania gazet, a czytanie ich, lub przeglądanie sprawia, że czuję się taka mądra. W norweskich gazetach dlatego, że każde jedno w pełni zrozumiane zdanie dawało nie byle jaką satysfakcję. W Wielkiejbrytanii oni wszyscy tak pięknie wyglądali popijając kawę przy lekturze płacht gazety, w kawiarni. Może chciałam się czuć częścią tamtej społeczności? Może czułam się gorsza, a chciałam lepsza i czekałam na akceptację? Może chciałam się zasymilować?
Takoż i teraz, gdy weekendem zapachnie, gazeta na stole przynosi dreszcze. Hm. Wcale nie przeczytana, bo żeby czytać trzeba się skupić, a ja, no cóż (uwaga, będę nudna) znów nie mam na to czasu. Ha, ha! O ja naiwna, myślałam, że będę się umiała zorganizować! To znaczy, to nie tak, ze nie było czasu. To tak, że jak był, to byłam tak zmęczona, że nie miałam ochoty na wysiłek intelektualny. I tyle.
Pierwszy weekend w domu, nie w rozjazdach. Jak ja się cieszyłam, że nie muszę wstawać rano i wchodzić w weekendowy tryb, że mogę wypić rano kawę w piżamie i nie mam poczucia winy, że "powinnam" zrobić coś innego, że "weźmy się za robotę". Tak wiem, to wszystko w mojej głowie, ale jak to dobrze tego zwyczajnie nie czuć.
W domu chciałam być i nic nie robić.
No, to wytrzymałam do niedzielnego południa i okazało się, że moje ciało mówi no idźże już. I poszłam na długi spacer, a Isa przed spacerem oznajmiła, że ona chce dziś spędzić czas ze mną, a nie ma ochoty na siedzenie w domu. Założyła słuchawki z muzyką i spędza czas, ale o gorącej czekoladzie z Żabki w drodze na Stadion Leśny jednak usłyszała. A potem usiadła na huśtawce i powiedziała, że na nas poczeka.
Poszliśmy z Leonem szukając Pingwinów z Madagaskaru. Spotkaliśmy dwie
drużyny, kasztanową i żołędziową,
Od lewej, Skipper, bo mądry, ułożony, jak to przywódca. Potem Kowalski, z ogładą chłop, jasna karnacja. Dalej Rico z czapką na bakier, bo wariat, a na końcu maleńki, przestraszony Szeregowy.
Szeregowy, wariacki, inny niż wszyscy Rico, Kowalski z wielką, mądrą głową i na końcu, Skipper z płaską głową.
Co do mnie powiedział? Nie wiem, chyba nic. Po prostu pozwolił się przytulić i dał mi swoją energię. Przytulił mnie całym swoim spokojem i dostojeństwem. A ja stałam i płakałam, i brałam jego energię i zrozumienie. Teraz będziemy go z Leonem odwiedzać, bo jest naszym przyjacielem. A ja w końcu kupię sobie książkę o sekretnym życiu drzew, do czego przymierzam się już od dłuższego czasu. Będziemy ją czytać wieczorami na głos.
I cieszysz się, że nie marudziłam? Zapytała Isa po powrocie. A wróciliśmy padnięci po czterech godzinach, rzuciliśmy się na kanapę i włączyliśmy film. I tyle.
A może "i tyle" wystarczy, bo przecież w sobotę też się działo na spektaklu o Alicji w Krainie Czarów. Leon kilka razy się wkurzał, że nudno i czy on może iść do domu, a na końcu i tak powiedział, że było super. Nie wiem, czy tak dla zasady się naburmuszał.