Tuesday 12 October 2021

Leon i jego 10 urodziny


 Urodziny Leona znów wypadły w środku tygodnia.

Miałam taki piękny plan, ach, jaki piękny. Małą tortownicę kupiłam w weekend razem z tymi pomidorami i jakbłkami z bazarów, zeby tort zrobić. Tyle, że znów codzienność się rozpanoszyła, więc ja znów powiedziałam sobie, że nie muszę (nie, że nie muszę być idealną matką igospodynią, która na pieczenie ciast ma czas, tylko zwyczajnie nie muszę wszystkiego) i po pracy po prostu i zwyczajnie udałam się do cukierni, gdzie wybrałam coś co miałam nadzieję spodoba się Leonowi.

Dmuchanie świeczek było spektakularne. Z długim, wewnetrznym dialogiem o długim, nieznanym mi życzeniu. Potem szast-prast, wszystkie świeczki zgasły i już, Leon ma 10 lat.

A ja zauważam, że on też się zmienia i dorasta. Mężnieje, powiedziałaby moja mama, używająć takiego ładnego słowa. Nawet idzie mu to bezboleśnie. Dla mnie. Dla niego chyba też. Przynajmniej tak to wygląda. 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...