Thursday 23 June 2022

Uwaga wróciłam. A co to? To? To cerkwa.


Tutaj to właśnie ta cerkwa, od niechcenia rzucona, kiedy z wolontariuszami Europejskiego Korpusu Solidarności, dla których dobrego sampoczucia i dla wsparcia przyjechałam, lazłam przez las.
Padło hasło, że ostatni tydzień roku szkolnego właściwie nie jest taki ważny, to może jechać do Sokołowska, bo tam tak pięknie i tak warto popatrzeć, powdychać, podoświadczać.

A w Sokołowsku są ludzie, których musiałam odwiedzić ze względu na pracę. Nie bardzo chciałam na wycieczkę, bo jak praca, to co ja zrobię z dziećmi w czasie, kiedy praca i jak my razem z koleżanką będziemy mogły czas spędzać razem, skoro tam tyle pracy. U podstaw.

Okazało się jednak, że trzeba jechać natychmiast, zaraz. Wsiadłam w pociąg o 9 rano i powiozłam moje dzieci, patataj patataj (jakie piękne, nie moje określenie, ale tak dobrze pasujące) w sześciogodzinną podróż. Obawy wielkie, zupełnie niepotrzebnie. Oni są po prostu już duże dzieci i jak żeśmy wracali 10 godzin, najpierw busem do Wałbrzycha, a potem prawie dwie godziny czekaliśmy na pociąg z Wrocławia do Kielce, to wcale, a wcale nie marudzili. Jak się dobrze podróżuje w długie podróże z dużymi człowiekami.

Aaaa, bo to delegacja była. No. No, tak. Podsumowanie zmieści się w dwóch zdaniach Leona:

1. Może, jak wrócimy do Kielc, to znów będziesz miła.

2. Byłaś najfajniejszym człowiekem na całym świecie zanim pojechaliśmy do Sokołowska. A teraz się zmieniłaś i jesteś niedobra.

Rzeczywiście. Bardzo mnie spiął ten wyjazd, zdenerwował, ustawił w stanie bezustannej emocjonalnej gotowości. Wróciłam po kilku dniach, ale czuję się, jakby mnie w domu nie było miesiąc. 

Miejsce (chyba) piękne. Nie wiem, musiałam się zatrzymać, żeby poczuć, że jest tam coś więcej ponad problemy ludzi, którzy czują się wykorzystywani. 

Isa z Leonem wyrozumiali, może dzięki temu, że czasu z ekranem nie kontrolowałam prawie wcale? Kto wie. 

Marzyłam o powrocie do domu. Odpoczęłaś pomimo? Bardzo nie bardzo. Kilka dni minie, zanim całkiem przetrawię to, co we mnie wsiąkłą w tym, jak mówią, pięknym i urokliwym miejscu. Miejscu, gdzie czas płynie inaczej, relacje między ludźmi są inne i rzuca się to, co się miało gdzieś w wielkim mieście.

Nazwanie i wypowiedzenie tego przypomniało mi, że kontrast pomiędzy Sokołowskiem, a Wrocławiem był odurzający, i nie dlatego, że jedno to miasto, a drugie nie, ale dlatego, że Wrocław wyssał ze mnie cały spokój, który (jednak, pomimo, mimochodem, zupełnie potrzebnie) rozpanoszył się w ciele podczas pobytu w Soko..






Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...