No. Jadą gdzieś. Na jakieś wczasy. A ty gdzie jedziesz? Z ojcem do roboty?
Tak to jest, jak się pracuje zdalnie i nie umie wziąć urlopu, bo "przecież siedzę w Wiślicy, to jakbym ja przecież na wakacjach była". Tak to jest, jak się czeka na zwrot zaległych alimentów. Tak to jest, jak się potrzebuje być w dwóch miejscach naraz.
Wtedy ojciec pyta, czy moje wakacyjne plany kończą się na porządkach i remontach podwórkowych. Nie, żeby mi się nie podobało, przecież lubię. Po prostu chciałabym na tańce nad jezioro. Żeby pachniało letnią nocą, ludzie się kręcili i coś takiego wisiało w powietrzu. Coś takiego, co trudno określić, a co mówi, ech są wakacje.
Na razie nie ma. Na razie wożę co wtorek dziecko na spotkania grupy, gdzie uczy się jak sobie radzić z zawodem na linii ojciec-dziecko. Na razie jeżdżę po Polsce, spotykam ludzi, z którymi pracuję, szukam mieszkań, a przede wszystkim pla-nu-ję. Bez planu teraz ani rusz. Na razie czuję, że czegoś bardzo brakuję.
No i tak. W tych rozważaniach pojawia się jeden dzień, który nawet wakacjami pachnie. Jedziemy na rowerze wśród pól, na krótką wycieczkę, a potem już bez dzieci gadamy o chłopach i winie z butelki. I to jest bardzo dobre takie popołudnie.
A potem moi państwo jadę do Kielc, no bo te spotkania, ale też Isa z obozu harcerskiego wróciła. W piątek wróciła i nie chciała do nas przyjechać. Spotykamy się i nic. Zero opowieści. Nic o tym, jak było. Więcej złości niż radości.
A potem znika na całe długie dni, bo się włóczy z kimś po mieście. I czy ty się mamo cieszysz, że ja mam w końcu znajomych. No. No cieszę, tylko nie wiem, czy jestem zadowolona. Z tego mam kilka lekcji i pracę domową zadaną, którą to pracę winnam wykonać, a nie wiem, czy mi się chce.
Lekcja 1: nie muszą mi się podobać znajomi mojego dziecka. Tak długo, jak długo jest bezpieczna, jest dobrze. To są jej przyjaciele, nie moi.
Lekcja 2: kiedy dziecko ma 13 lat zaczyna niepotrzebować matki. Może w innych rodzinach, w innym czasie dojrzewania. W naszej akurat teraz.
Lekcja 3: dobrze się przygotować zawczasu na taki obrót spraw, jeśli żyło się w bańce dobrej relacji z dzieckiem-jeszcze nie nastolatkiem i myślało, że zawsze tak będzie. Nie zawsze. Może później wróci. Póki co jest "nie zawsze".
Lekcja 4: same zaskoczenia wychodzą z tego bycia matką.