Friday 19 August 2022

Późnym wieczorem

 21:30 

Mamo, a pojedziesz ze mną na rowerze nad rzekę?

Hm, nie wiem. Chyba jest za ciemno.

A na plac zabaw?

Na plac zabaw możemy.

Jedziemy. Nad rzekę jednak.

O! Jeż. O! Żaba! O ryby skaczą! O! Żaba!

Nic bym sama nie zobaczyła szczerze mówiąc.

Wracamy.

A któż to wpadł na pomysł, żeby o dziesiątej w nocy jechać nad rzekę?. Babcia odpuścić nie może.

Matki poświęcenie. Pyskuję.

Ale po prawdzie, to dla mnie to to było pierwszym prawdziwie letnim wieczorem. Pierwszy raz skupiłam się na tym co widzę, czuję, smakuję. 

Bo niczego z zaplanowanych przeze mnie super działań nie zrealizowałam. Rower popołudniu? Zapomnij. Ja w komputerze. Leona w domu nie ma.

Tylko pracujesz i pracujesz. Niechby Ci chociaż dobrze za to płacili. A płacą? Pracujesz tylko i pracujesz. 

No tak robię. Niestety. Niby widzę, ale nie zmieniam. Takie wieczorne rowery są terapią szokową. Oooo, tak można, po nocy jechać, z żabami i zapachem rzeki. 

Bo, no właśnie, rzeki w tym roku nie było. Albo było za zimno, albo mnie nie było, bo się po Polsce włóczyłam. Nic a nic wakacyjnie.

Dobrze, że mnie taki Leon w nocy wywlecze gwiazdy oglądać, albo wycieczki nad rzekę po nocy robić. W ciagu dnia nie ma dla mnie czasu.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...