Saturday 27 August 2022

Bardzo końcówka wakacji

Mamo, a każdy ból inaczej smakuje. Na przykład ten lemoniadowo.

W te wakacje wypadły Leonowi trzy zęby mleczne. Wydaje mi się, że to o bólu ruszającego się zęba mówił, że smakuje lemoniadowo.

Koniec wakacji. Spojrzenie wstecz na nasze plany i pogody stawanie okoniem. No, nie było dobrze. Weekendy zimne, szare, deszczowe. Nad rzekę nie chce się iść, bo i po co, jak pusto. No, i zimno przecież. Leon biega z chłopakami i dziewczynami, zgraja cała. Moje w dziecięctwie wakacje też takie były. Najlepsze na świecie, na babcinym podwórku oraz z metą do zabawy chowanego, przy drzewie zaraz przy ulicy. Samochodów żadnych. Można biegać do woli, w dzień i w nocy. Zresztą, w nocy przecież najfajniej. To i Leonowi nie przeszkadzam, nie przerywam, bo znam jakość takich wakacji. Cieszę się, że biega po świecie z całą bandą.

Ostatni weekend wakacji pogoda postanowiła być dla mnie miłą. Słońce wyszło, grzało mocno. Poszliśmy na chwilę nad rzekę. Tam ludzi mało. Leonowi się nudzi, bo nie ma się z kim bawić. Po jakimś czasie wraca do domu, do swojej szajki. Zanim jednak to nastąpi, postanawiam ustawiać się do wspólnego zdjęcia.

No, zdjęć przez całe wakacje sobie nie robiła, to teraz chce naraz wszystko.

Tak właśnie. Teraz wszystko, żeby choć przez chwilę poczuć to zawsze, co roku, do tej pory.



Wypady nad rzekę bez Leona obfitują w długie i głębokie rozmowy z Isą. Jakby się nad tą rzeką otwierała swobodniej i chętniej. Na co dzień nie chce mówić nic.

Z cyklu "Z życia Leona wzięte w porach dziwacznych"

Godzina 4.20AM

Mamo, co to jest na dworze. 

Niebo.

A dasz mi wody? Pięknie to niebo wygląda prawda? Przepraszam, że Cię obudziłem.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...