Friday 6 January 2012

Ech, zycie.

Ponzej cytat ze strony jezyk-serca.pl. Nie bede sie zaglebiac w to co na stronie jt ze zwyklego lenistwa.
[Zakaz stosowania fzycznej przemocy wobec dzieci wprowadzono w Polsce w 2011 roku].
Szkoda tylko, że rozszerzony projekt ustawy wprowadzający także zakaz poniżania i psychicznej przemocy wobec dzieci, ze względu na brak jasnej definicji czym jest ta przemoc, został odrzucony.
W kontekście komunikacji interpersonalnej psychiczną przemoc nad dziećmi łatwo byłoby zdefiniować – jest to krzyk, etykietowanie, wymuszanie zachowań poprzez groźby i kary,
a także psychiczne molestowanie, zawstydzanie czy kpina. Wobec tych form używania języka dzieci są równie bezradne jak wobec przemocy fizycznej. To, że zakaz posługiwania się takim stylem komunikacji nie otrzymał wystarczającego poparcia i zrozumienia, według mnie, także świadczy o tym, że nasze społeczeństwo, wychowane przez lata w autorytaryzmie, najprawdopodobniej Link
potrzebuje jeszcze sporo czasu na pełniejsze zrozumienie skutków tej „niewidzialnej”, choć często równie drastycznej jak bicie, przemocy.
Ale,
od paru dni mam znow problemy z moja slodka Fasolinka, kt byla dzieckiem do rany przyloz, pomocnym , kochanym i nie sprawiajacym zadnych,ale to zadnych problemow. Jej humory na zakupach jak najbardziej rozumiec trzeba, nie kazdy lubi zakupy i 2 latek ma prawo sie zmeczyc i to zmeczenie na swoj sposob pokazywac. Tyle,ze teraz niestety jej zachowanie nie jt tak latwo wytlumaczyc. Czasem jt dosyc trudno.
Wczoraj przeczytalam w zwierciadle artukul o wychowywaniu i relacjach z dziecmi, mowieniu nie, granicach, przekupianiu, karaniu i szanowaniu.
Od paru dni zastanawiam sie co mam zrobic i jak podchodzic do Fasoli, zeby na nia nie wrzeszczec, bo na moj wrzask sobie niczym nie zasluzyla, nawet jesli sie zlosci i nie slucha mnie od razu. Poza tym krzyk zabiera jej energie, a tego tez nie chcemy.
Od paru dni ucze sie jak zgniesc w sobie ten brak cierpliwosci, kt sie rozwija jak glebek welny i wystrzeliwuje podniesionym glosem albo krzykiem. Ta nauka jt arcytrudna.
Od paru dni przynosi tez efekty. Od czasu postu o tym jak nawrzeszczalam na Leona nie krzyknelam na zadne z nich. Zesloscilam sie, owszem, ale zwinelam szybko (acz nie bezbolesnie) te nic co to sie juz juz zaczynala rozwjac we mnie.
Dzis polozylam dzieci spac, Lelon sie obudzil, znow bylam zla na Iss, choc to nie jej wina. Mamusiu, polozysz sie obok mnie? Przytulisz mnie? Jak Leonek zasnie. To zaspiewaj mi kolysanke i potrzymaj mnie za reke. Dzis Fasolina bardzo sie krecila na lozku i prawie spadla. Nie wiem kto sie bardziej przestraszyl, ja czy ona, bo to wygladalo niebezpiecznie. Slodko i nawprawde przepraszajaco wymamrotala przepraszam, a nie trzeba bylo. Az mi sie smutno zrobilo.
Dzis tez nie chciala isc do Maciusia, a potem nie chciala, zeby Emilka szla z nami, a nie moglam zostac w domu, bo Dziadek Emilki nie wiedzial gdzie ma isc i trzeba bylo mu pokazac jak sie juz umowilam. Iss zrobila scene, chciala na rece, bila Emilke i nic jej se nie podobalo. A ja glupia matka nie pomyslalam,ze to pewnie dlatego, ze Leone i Edward zostali u nas w mieszkaniu, bo Leone zostawila klucze w swoim mieszkaniu i czekala na meza, zeby jej podrzucil jego. Moze to to, moze nie to.
Dzis tez przyznaje, ze odkad sie Lelon urodzil nie bylam najlepsza matka na swiecie. I ze tesknie za Isunia i za robieniem roznych rzeczy z nia.
Praca nad soba nie jt latwa, ech, zycie.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...