Po pierwsze nie ma wcale śniegu. A sanki na strychu czekają. A z domu wyjść trzeba. A zimno i niemiło. Bo wilgoć w kości wchodzi.
A tu raz nam się udało. Niedziela, słońce świeci i wspomnienia najlepszych ferii zimowych na całym świecie.
Iss zadowolona, na butach się ślizga i do domu nie chce wracać. Jazda figurowa z Ciocią Nadzią. I czegóż więcej do szczęścia potrzeba.
Lelona chyba głodzę, bo trawy na lunch szukał.
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...