Wednesday 13 February 2013

Kluski

Czyżby Lelon zechciał jeść? Biegał za mną dziś jak oszalały, krzycząc to-to-to i ciągnąc mnie w stronę krzesełka. Nadmienię, miałam w ręcę za każdym razem miseczkę z jedzeniem.
Wyjątkowo oszalał na widok groszku. Niestety po spróbowaniu mniej już entuzjazmu było.
Mąż mój telewizję lubi. Co noc złości się, że nic nie ma. Zazwyczaj jednak coś znajdzie. O budowaniu domów, o remontowaniu domów, o celnikach w Australii, o gotowaniu. Ja też, jak już se siędnę wieczorem razem z nim, wystawiona jtem na ten obraz z pudełka, czy chcę, czy nię. Ewentualnie mogę iść spać, bo czytać w łóżku z Lelonem nie ma jak. Siędzę więc, robię swoję i czasem rzucę okiem. Czasem łypnę na River Cottage, jeden z nielicznych programów z ludzkimi przepisami. No i znalazłam kluski z groszkiem, ładnie wygląda, bardzo nudne w smaku. Iss nie chciała, Lelon skubnął groszku. Prawda, że najlepsze na świecie są czyste, ugotowane kluski?

Iss w domu siedzi z gorączką. I nie wiem, czy to nadmiar wrażeń, czy ją zawiało. W poniedziałek byliśmy na basenie, we wtorek na kręglach i już tam oznajmiła nam, że ona zmęczona, i że już nie gra. Lelonowi zaczyna lecieć katar, mnie łamie w kościach. Grypa jak nic.

Od trzech dni Lelon oznajmnia, że oto zrobił pupu. Miałam nadzieję, że prze kolejne trzy zacznie się domagać nocnika, ale już nic nie woła,

Chyba, chyba, bo nie wiem, iljooo znaczy Isa.

Kocha książki ze zwierzątkami, naśladuje konia aha, kota ał, psa łuf łuf, krowę u, u oraz całą masę innych zwierząt z pudełka, które brzmią identycznie, jak straszliwy lew.



Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...