Ale, żebym się za szybko nie ucieszyła, nic w przyrodzie nie ginie. Od soboty Lelon kaszle, nie śpi w nocy, marudzi i każe się przytulać, Na dokładkę, Iss jeszcze nie minęło. Mam więc dwa ciężarki uwieszone moich kończyn. Od czasu do czasu jest im trochę lepiej, wtedy wyłączamy telewizor i np pieczemy ciastka. Potem je dekorujemy.
A potem zjadamy resztki dekoracji, których nie udaje mi się na czas wyzbierać.
A potem mamy już ciastka gotowe. Zaprosiłabym na kawę, ale podobno wszystkie nasze ciotki są na diecie.
A potem niestety w łóżku odchodzi szaleństwo, bo napasiony cukrem Lelon za nic nie chce się położyć i skacze, dosłownie skacze, po łóżku.
Ciekawostka.
W ramach użalania się nad sobą, na gwałt przeszukiwałam internet pod kątem baniek, takich na plecy, co to podobno są tradycyjną chińską medycyną, a zawsze myślałam, że to nasze słowiańskie gusła, Oto co znalazłam.