Thursday 6 June 2013

Dzień Dziecka

Do połtorarocznego dziecka mówi się "Leonku, daj mamusi książeczkę" "Mama poczyta Leonkowi książeczkę". Dziecko takie nie używa zaimków osobowych, bo jeszcze dla niego za trudne. Chyba, że to Lelon. Drze się głośno "ja, ja, ja", bo się boi, że go nie zauważę i pominę w kolejkach do herbaty, ciastek, soku, kąpieli, czytania książek. Których zresztą ostatnio niestety dużo nie czytamy.

Takie dziecko, co ma tyle miesięcy co Lelon, nie powinno jeszcze pomykać na hulajnodze. A Lelon z gracją podnosi jedną nogę (obserwuj [Iss] i ucz się) i mknie po szerokiej alei oraz z górki. Uczy się właśnie hamować.

W zeszłą sobotę z okazji dnia dziecka odbył się bal w polskim klubie. Ciocia Aliss była zachwycona (hehe). Tyle dzieci w jednym miejscu naraz. Tak właśnie wyobrażała sobie sobotnie popołudnie. Dlatego niniejszych serdecznie dziękujemy Cioci Aliss za dzielne trwanie na posterunku. Nawet w obliczu niewdzięczności Iss, która nie chciała zrobić z ciocią pamiątkowego zdjęcia. Pomoc nieoceniona.



A Iss dostała cukiery za udział w konkursie śpiewania oraz barbie przybory szkolne w konkursie tańca. Wybrana jako trzecia z grona wszystkich dzieci.

W niedzielę słońce. Kto by pomyślał. Wylegliśmy z Agatą na trawę za domem. Iss dojrzała naszego sąsiada zza miedzy, Kubę, więc zalegliśmy na drugiej trawie, dojechał Maciek z tatą i tak do wieczora nie musieliśmy się ruszać z domu.

Słońce nadal nas rozpieszcza, więc należy korzystać z każdej chwili, bo nic nie wiadomo.
Nie chodzimy do parku, bo nam się nie chce. Mi się nie chce.
Jak ojciec w domu, to albo park, albo Szefowa. Nie muszę wtedy gotować. Wiem, leniwa jtem.
Jak ojciec w pracy, to mamy pełną chatę, bo schodzi się do nas polskie towarzystwo przedszkolne i po lunchu rzucamy się na komunalną trawę.
Chyba, że idziemy do parku, tak jak dziś.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...