Sunday 27 October 2013

Niedziela


Niedzielne popołudnie. W telewizorze western, dzieci (sztuk 3) pożera fruitelle.
Zwyczajne życie zwyczajnej rodziny, nie przyzywczajonej do obecności ojca w niedzielne popołudnie.
Husband ma dwa tygodnie wakacji, z czego tydzień już minął, a ja skorzystałam tylko na poniedziałkowej kawie z zapomnianą i nie widzianą od dwóch lat koleżanką ( nawiasem mówiać, tą która pracuje dla mojego Husbanda) oraz całkowicie niespodziewanej kawie sobotniej z ciotką Aliss.

Ogląda się człowiek przez ramie, robi rozliczenie tygodnia i myśli, czy aby ten sok jabłkowy i magiczne niedzielne popołudnie z ciotką Gatti i jej zakatarzonym (znów) mężem, było tydzień temu.
Aneks do niedzieli, rozsmakował się Leon w nasturcji, nie dziwił się, że można kwiatki jeść, dynia była wielka, w sam raz przed Halloween, obdarowana zostałam prezentem urodzinowym oraz pięęęęęknymi talerzykami z kolekcji ciotki Gatjuszy (do nabycia tu; mój prezent nie, mój jest u-ni-ka-to-wy), które są moimi ulubionymi obecnie i opracowuję niecny plan, jak tu zorganizować więcej, w kolorach wrzosowiska ;))

Z kaw moich zrobiła się piękna klamra do mijającego tygodnia. No i narobiła smaka na wypady za miasto, podczas których wzrok ma sie na wysokości zabytków i dziwów, a nie tylko umykających dzieci.

Leon rozwija się lingwistycznie w zastraszającym tempie.
Bella, choć pomóc mi.
Onek nie umie.
Sharing is caring.
Chcem bumke. (bułkę) Onek lubiem bumke
Look daddy.
Mama, chrupki. Nie mam dziecko.Choć, onek pokażam ci.. Widzisz mama.
Lijon, dy łan ( this one)
Igen ( again, jeszcze raz)
plosze sie (proszę cię)

Leon nadal szaleje, stwierdził, że nie ma co marnować wieczorów na sen, siedzi z nami do 23, a ja tracę resztki równowagi psychicznej, której zasoby miałam przeznaczone aż do kolejnego wyjazdu do dziadków.

Bezczelne wiewiórki przestały się bać. Siedzą w karmniku z moimi dziećmi przyklejonymi do szyby z drugiej strony.
Przeniosłam karmnik na okno kuchenne.
Wiewiórki przestały przychodzić, ale ani jednego ptaszka nie było.




Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...