Onek, ty łobuzie.
Nie łobuz.
Onek, moje słoneczko.
NIE!!!!
To co Onek.
Onek-Onek!!!
Najgorsze to się nastawić na Przygodę Podczas Ferii.
Chociaż, przyzwyczaiłam się już do tylu rzeczy, które mnie tu wyprowadzały z równowagi, że jedna więcej, jedna mniej do kolekcji nie zrobi różnicy.
Przygoda nie chciała za daleko, została w granicach miasta i sąsiedniej wsi. No, kiedyś to była wieś.
Pozwoliła na malowanie motylków na buzi i świętowanie urodzin kuzynek.
Zakończyła się kropkami na stopach i dłoniach, wizytą u dochtóra i diagnozą hand, foot and mouth disease. Wirus i tak już się rozpanoszył w szkole (niewiarygodnie zaraźliwy) i kazali nam dziecko do szkoły posłać, chyba, że będzie słabe.
Leon jest słaby, kropkom towarzyszy nieprzemijająca gorączka, która przygwoździła go do kanapy i internetowych pociągów. Co jakiś czas donosi, że ząb boli (raczej afty i wypryski w buzi). Całus w zęby okazuje się najlepszym lekarstwem.
Ząb boli Iss, bardzo. Wiwat niezawodne babcine sposoby!!! (I resztki Smirnoffa z leonowych urodzin). Zawyła, uśmiechnęła się i stwierdziła, że nie boli.
Mama klyklyj Onka kocykiem.
Monday 4 November 2013
Kwiecień na niczym prawie
Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...