Wednesday 6 May 2015

Isowe przeciwności

Przychodnia nasza ma taką przypadłość, że wszyscy tam są niesamowicie zajęci.
Na zgłoszenie pani z recepcji czeka się jakieś 40minut. A i wtedy nie wiadomo, czy dostanie się wizytę dla chorego dziecka.
Można ich jednak przechytrzyć i do przychodni przjść. Zobaczyć, że panie sobie siedzą w najlepsze. Ewentualnie grzebią w jakichś teczkach.
Poszłam więc, rankiem, w drodze do szkoły. Zarejestrowałam.
Przychodnię mamy zaraz obok naszego mieszkania. Można przejść obok, w drodze do szkoły, jeśli wybierze się dłuższą trasę. Z reguły jednak idziemy krótszą drogą.
Po wyjściu z przychodni Isa poprosiła mnie, żebyśmy poszli to dłuższą drogą, bo jej się nie chce wracać obok domu, i tak wte i we wte chodzić.

Leon dostał koniec końców antybiotyk.

Padało dziś strasznie, poprosiłam Żanetę, żeby mi przywiozła Isę do domu, bo wolałam nie przemoknąć do suchej nitki.
Podjechała, zatrąbiła, wyskoczyłam z domu odebrać dziecko.
Dziecko siedzi w samochodzie naburmuszone, co więcej nie wie co jej się dzieje i nie umie wytłumaczyć swojego zachowania.
Na żadne z pytań dotyczących samopoczucia nie umie odpowiedzieć.
Czy była zła, że jej tato ze szkoły nie odebrał? Nie.
A czy była zła, że jej mama ze szkoły nie odebrała? Przeciągłe spojrzenie spod oka, wzruszenie ramion i pozycja "mnie tu nie ma" na kanapie.

Dopuszczając się analizy zachowania i uczuć mojej córki, nie mogę nie wspomnieć innych sytuacji, które jak nic nakazują mi mysleć, że Isabela w jakiś sposób nagle bardziej niż kiedyś mnie potrzebuje i bardziej niż kiedyś się o mnie martwi.

Całkiem niedawno nawet. Poniedziałek, dzień w którym Isa była w kinie z Zosią. Leżymy już w łóżku, opowiadamy o tym co się wydarzyło i o tym, że nie jest mi przykro, że nie widziałam w kinie Kopciuszka, ale ona mi nie wierzy. Bo w kinie jest dużo lepiej niż na komputerze i że jej strasznie przykro, że ja tak wiele straciłam i tak naprawdę, to ona chciała, żebym ja też była w kinie.

Wieczorem przed snem gramy w gry planszowe. Leon jest już wtedy tak zmęczony, że wymyśla swoje reguły, zaraz je zmienia i generalnie bardziej nam przeszkadza, niż gra.
Isa zawsze jest ze mną w drużynie, choć drużyn nie trzeba, zawsze daje mi fory, zawsze daje mi pieniądze, żeby mi nie zabrakło na zakupy, zawsze oddaje plakietki, żebym nie miała mniej niż ona, czy Leon.

Zosia chce, żeby Iss pojechała do niej po szkole, ale beze mnie i bez Leona.
A Iss nie chce. Ze mną owszem, bardzo chętnie, beze mnie nigdzie się nie wybiera.

Nagle zaczęła mnie bardziej potrzebować.
Jednocześnie jakby mniej mnie słucha.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...