Tak to jest, jak się człowiek nie zorganizuje wcześniej i na ostatnią chwilę zostawia.
Spodziewałam się, że sezon letni będzie intensywny, ale nie aż tak. Non stop przyjęcia urodzinowe, spotkania, wyjścia. Wekend przychodzi, szkoda marnować na siedzenie na oklepanym placu zabaw.
A tu energii nie ma, nie chce się nigdzie jechać, więc jakby automatycznie pojawiają się wyrzuty sumienia, bo znów te dzieci nie zrobią niczego nowego. Może wcale nie chcą? Nie wiem. Może wystarczy im ten oklepany plac zabaw, pod warunkiem, żę są tam ich przyjaciele? Nie wiem. Może to ja jestem zmęczona i znudzona chodzeniem do tego samego parku.
Jakkolwiek było i jest, w sobotę było ponuro. O wycieczkach sie nie myśli. Aż do niedzieli, kiedy słońce zaczyna grzać od rana, a wyrzut sumienia znów czycha i się na nas czai.
Zadzwoniłam więc do paru osób, skoordynowałam taksówki i tym sposobem, dzięki udziałowi gangu od Gatti oraz Agaty dostałam się nad rzekę.
Podobno śmierdzącą i z rybami pływającymi do góry brzuchami, ale co tam. Wycieczka to wycieczka!!!!
Sunday 7 June 2015
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...