Sunday 7 June 2015

Rzeka

Tak to jest, jak się człowiek nie zorganizuje wcześniej i na ostatnią chwilę zostawia.
Spodziewałam się, że sezon letni będzie intensywny, ale nie aż tak. Non stop przyjęcia urodzinowe, spotkania, wyjścia. Wekend przychodzi, szkoda marnować na siedzenie na oklepanym placu zabaw.
A tu energii nie ma, nie chce się nigdzie jechać, więc jakby automatycznie pojawiają się wyrzuty sumienia, bo znów te dzieci nie zrobią niczego nowego. Może wcale nie chcą? Nie wiem. Może wystarczy im ten oklepany plac zabaw, pod warunkiem, żę są tam ich przyjaciele? Nie wiem. Może to ja jestem zmęczona i znudzona chodzeniem do tego samego parku.
Jakkolwiek było i jest, w sobotę było ponuro. O wycieczkach  sie nie myśli. Aż do niedzieli, kiedy słońce zaczyna grzać od rana, a wyrzut sumienia znów czycha i się na nas czai.
Zadzwoniłam więc do paru osób, skoordynowałam taksówki i tym sposobem, dzięki udziałowi gangu od Gatti oraz Agaty dostałam się nad rzekę.
Podobno śmierdzącą i z rybami pływającymi do góry brzuchami, ale co tam. Wycieczka to wycieczka!!!!


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...