Monday 1 June 2015

Niech żyje bal...

Zadzwoniła do mnie onegdaj Agata z zapytaniem czy mam chęć zapakować mą dziatwę w ich samochód i jechać na basen, by Isa poćwiczyła pływanie z Maćkiem, a Leon mógł się w końcu wyszaleć w wodzie.
Miałam jedak jednocześnie w planach wielki bal i nie wiedziałam, czy dam radę wszystko połączyć.
Miałam jednak jednocześnie świadomość, że okazja taka może się nie szybko powtórzyć, więc zadzwoniłam rano i się umówiłam.
Na basenie szaleństwo. Skoki do wody na głęboką wodę. Leon chce mi udowodnić, że on potrafi bez motylków. Na głęboką wodę. Isa nurkuje i pływa. Prawie jak ryba. Moje nogi jakby nagle szczuplejsze.
Po powrocie do domu wszyszcy zmęczeni. A tu trzeba obiad zrobić i przygotować się do wyjścia.
W trakcie produkowania kurczaka na obiad dzwoni telefon.
Odbieram.
To brat męża mego.
Czy sie na bal wybieram. Bo jeśli, to wszyscy spotykają sięu teściowej. I jeśli zdążę, to mogę z nimi.
Nie wiem, czy zdążę. Mogę nie, ale nawet jeśli nie, to nic nie szkodzi, bo ja lubię sama. Chętnie sama jeżdżę. Chętnie sama zrobiłabym sobie wypad. Tak bez nikogo.
Ależ, ty przecież co roku jeździsz sama. Do PL na wakacje.
Ożeszty. Chciałam mu tam napluć do tej słuchawki, ale po pierwsze naplułabym sobie, a po drugie, kobieta z klasą tak się nie zachowuje. Nie wypada mi się zniżać. Zaznaczyłam tylko, że chciałabym, byłabym wdzięczna, gdyby wszyscy w tej rodzinie przestali wreszcie wmawiać mi, że ja tam sobie latam na cudowne wakacje w ciepłych krajach, i zeby zrozumieli, że jak się lubi swoją rodzinę, to się chce spotykać z nią troszkę częściej, niż raz w roku.
Oj już nie marudzić. Don't wish just do!
O, ok. To może ja rzeczywiście do. Ciekawe jak się spodoba to moje do.

Bal, jak to bal. Trochę alkoholu, trochę stania na dworze, troche wiatru i przewiania, troche truchtania w butach na obcasie, do których stopy nie przyzwyczajone. Za to masa komplementów, jaka ja atrakcyjna i udana gwiazda z lat dwudziestych.
Nie wspomniałam, że bal na lata dwudzieste stylizowany. Sukienkę już miałam, kupiłam sobie perły, opaskę na czoło. Zakręciłam loczki, poprosiłam Gatti, żeby mi podpięła, bo oczu z tyłu głowy nie mam. Spryskała to cudo lakierem. Całą noc się trzymało.
Ach, bo nie wspomniałam również, że znęcona zapachem balu eksluziv, przyszła do mnie Gatti z obstawą Hankowo-Jarkową. Przyniosła dobre trunki, które fantastycznie się wkomponowały w przedbalowe przygotowania. Zrobiła mi makijaż, którego sama bym sobie nie odważyła się zrobić, bo tak dużo na oko to ja nie potrafię położyć i wyglądałam tak.

Isabela użyczyła mi swego naszyjnika i pomalowała paznokcie na czerwono. Jak profesjonalista.
A potem lekko pochlipała, bo ona lubi zasypiać obok mnie...


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...