Monday 9 May 2016

Cd rodzicielskich rozterek naukowych

No, dobra, wprowadziłam zmiany. Ileż można katować dziecko nauką? Odpuściłam popołudniową matematykę i uczę systematyczności. Przychodzimy do domu, robimy co trzeba od razu. Nie włączam bajek, nie pozwalam na you tube dopóki nie nauczy się, że "najpierw obowiązek, potem przyjemność" Nasłuchałam sie tego jako dziecko wystarczająco, żeby mi się dobrze w pamięci wyryło, i żebym mogła teraz dzieciom moim powtarzać. Działa.
Więcej czasu spędzamy dzięki temu razem. Rysujemy, wyciągamy gry. W końcu zagraliśmy w "Gorącego ziemniaka", którego dostaliśmy od babci w paczce. Któż mógłby sie spodziewać, że to taka świetna gra, której runda za rundą nie chcieliśmy kończyć! 
Jednak najbardziej zachwycił mnie Leon, ze swoimi odpowiedziami na pytania.
Co robią ludzie, żeby być w dobrej formie i nie chorować. - nie piją brudnych napoi, żeby nie chorować.
Czego nie należy moczyć - instrukcji nie można moczyć, bo jest bardzo ważna.
Gdzie chciałbyś jechać na wakacje- na wakacje tam, gdzie jest bardzo, bardzo cichutko.
I o ile, czyta się te odpowiedzi i myśli, że takie zwyczajne i o co mi chodzi, o tyle, kiedy musisz szybko znaleźć odpowiedź, bo nie chcesz się sparzyć nerwowo szukasz odpowiedzi, i masz 4 lata i rzucasz hasła, że na wakacje w jakieś cichutkie miejsce, o tyle nie możesz się nie zachwycić.

Isabela uczy się nowych słów.
Pranie mi kiśnie, żalę sie niby do siebie, niby do Isy w pewien deszczowy wieczór.
Co to znaczy kiśnie?
Że jest mokre i nie chce wyschnąć.
O, to tak jak kisiel?

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...