Na załączonych obrazkach widać wyraźnie, że nie przekazałam dzieciom złych wiadomości, że odstałam swoje, kupiłam dzieciom lody i wylał sie na mnie ceber wody, może nawet kilka. Zimna ta woda, więc nie było czym się zachwycać. Gdybyż to jeszcze był letni dzień....
Innym to nie przeszkadzało.
Z pwodu przemoczenia i idącego za nim rozleniwienia, odmówiłam zabrania dzieci na basem, co zresztą szło w parze z ich oczekiwaniam, jeśli nie powinnam rzec marzeniami, bo na basem już nie lubią chodzić.
W tak zwanym międzyczasie, jak to często bywa, uszyłam woreczki, zakupiłam wkład i włożyłam tenże do środka, dla setki dzieci, które mamy nadzieję, będą uczestnikami naszego poszukiwania skarbów już w najbliższą sobotę.