Sunday 21 May 2017

Sobota. Inna niż wszystkie.

Po kolei jak było opowiem. 
Zadzwoniła Agata z Anglii, że będą w Polsce, bo przylatują na komunię bratanka i bardzo miło byłoby się spotkać.
Na początku nie bardzo wiedziałam jak to ogarnąć. Trzeba dojechać, trzeba się przespać, a co ja zrobię w śmierdzącym busie, a jak będzie nam niedobrze itd itp
Potem stwierdziłam, że czym tu się przejmować. Pojedziemy i już. W sobotę rano, spotkamy się popołudniu, a w niedzielę wrócimy do domu.
Tak też zrobiliśmy.
Była to upalna sobota, pełna wrażeń. Zatrzymaliśmy się u Nadzi.
Po pierwsze i najważniejsze poszliśmy na, powiedzmy, lunch do restauracji innej niż wszystkie, na zestaw dziecięcy z chicken nuggets i frytkami. Leon tak się objadł, bo nas Nadzia jeszcze przed wyjściem na miasto, na szybko poczęstowała bułeczkami z niespodzianką, że się ruszać nie mógł. Oczywiście się wkurzyłam. Ja to się muszę zastanowić nad moimi reakcjami i jak to wpływa na dzieci. Naprawdę.
Wkurzyłam się, bo mieliśmy jeszcze kupić dla Maćka prezent urodzinowy, bo właśnie były jego urodziny, a tu Leon nie chce nigdzie iść, bo mu z przejedzenia niedobrze.
Przeszło mu. Kupiliśmy prezent i wróciliśmy do Nadzi schować się przed żarem z nieba. Także dlatego, zę Agata godzinę spotkania przesunęła z 16 na 16.30 i mieliśmy prawie godzinę. A tyle w upale siedzieć nie będziemy.
Potem okazało się, że jeszcze pół godzinki później, tak to jest jak się jest w gościach na komunii, to czasami niełatwo wyjść. Koniec końców spotkanie nastąpiło w bawialni. 
Super było się spotkać po prawie roku. Tak jakby normalnie wczoraj to było, kiedy widzieliśmy ostatnio. Bawialnia przestrzenna, więc mieli dużo miejsca do szaleństw.
Na kolację do restauracji, na pizzę, a potem jeszcze lody w pubo-kawiarni, bo o 21 już wszystkie lodziarnie były zamknięte.
Ach, jakżeż mogłabym zapomnieć, kolorowe fontanny na zamknięcie wieczoru. Całe ubrania przemoczone, a ja butów na zmianę nie mam. Padliśmy jak muchy ze zmęczenia. A obuwie nie wyschło.
Uratowała nas ciocia Kania, która nas zabrała do babcinego domu. Na bosaka.
Tak oto minęła nam sobota, inna niż wszystkie.




Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...