Jak mnie wszystko boli, chodzę jakbym na siłowni spędziła tydzień, dzień w dzień, pod rząd. A to tylko plewienie u rodziców w pietruszce.
Zadzwoniła Mamusia i pyta, dziecko moje ukochane, najlepsze na świecie, ja wiem, że tyle masz planów i zadań i zarobiona jesteś, ale co planujesz na 8-9 czerwca.
Nic mamusiu, a co chcesz?
Plewić nam potrzeba, tatuś po cię przyjedzie.
No i byłam, osiem godzin w polu. Nie mogę dziś chodzić. Wszystkie nożne mięśnie mnie bolą. I ledwo żyję. Ale uwielbiam, jednocześnie. Pachnie ziemią.
I tylko się zastanawiam, kiedy to się skończy, kiedy odhaczę zadania do wykonania w posiadłości rodziców (hrabiego Bogumiła winnam rzec, a swoją drogą, jak się ten hrabia z cesarzową skumał, to nie wiem. To pseudo Urszuli :) )
Przede mną tydzień nadgodzin i ostatnich spraw przed końcem roku szkolnego, potem tylko dwa dni i świadectwa.
Monday 10 June 2019
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...