No i co, no i pierwszy tydzień bez dzieci minął. Czy coś zrobiłam? Prawie nic. Oglądam filmy ma Netflixie. Poszłam oddać buty, przeszłam się po mieście, umówiłam się do lekarza i poszłam na piwo z koleżankami, a potem jakby tak mimochodem, na tańce. Całe szczęście, było kiepsko i sen mógł mnie zmorzyć o przyzwoitej porze.
No bo tak. Spuścić mnie ze smyczy obowiązków i proszę, co się dzieje.
Na piwo łażę, na tańce w środku nocy, pomadkę zakładam i słyszę jaka piękna jestem.
Weekend będzie u mamy i taty, na robotach ziemnych. A co w następnym, się okaże. Być może znów Netflix i książka.
A tak chciałam, na tańce, na jogę, na ćwiczenie i rozciąganie.
A tu tyle spraw do załatwienia, kiedy dzieci nie ma.
I tak bezowocnie dla mnie. Czy tak trzeba, czy tak jest dobrze, czy tak jest lepiej?
Bo sama już nie wiem.
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...