Sunday 10 November 2019

Siłą mnie wzięli i podstępem

To miał być kolejny weekend odkrywców, wycieczka do Katowic, do rodziny. Czego to nie mieliśmy tam zrobić.
Ale, sprawdziłam cenę biletów na pociąg w te i nazad, przeliczyłam finanse, konto sprawdziłam, wydatki na ten miesiąc i plany się, hm, zmieniły.
Dostosowałam się i postanowiłam, że to będzie super spokojny weekend, powolny, bez stresu, umawiania się na konkretne godziny, gonienia.

Przyjechała Kania zabrać okulary w drodze do dziadków, bo się Isie popsuły, a dziadek umie naprawiać. Oszczędzam 50 zł. Ekstra.
Jedziecie ze mną? Nie, nie jedziemy. Chciałam zostać w domu. Nie chciałam się znów pakować, szykować zastanawiać.
Ja jadę do babci! Mogę sama!?!?! Ja się lubię na babci kłaść, a ty mi nie pozwalasz!
Co ja sama tu będę robić z Leonem? No nieeeee.

Kania się wydarła, że na dwa dni, to co ja się będę pakować. Jedne gacie, jedna koszulka! Pakuj się! Ja ci nie każę się pakować i jechać. Wcale nie musisz jechać. Kozaki będziesz brała, zgłupiałaś! Ciepło będzie. W niedzielę to będzie padać w Katowicach. Taaak!!! Zabierz se do tych Katowic te kozaki.
Dostosowałam się. Wrzuciłam w plecak w auto, książki do czytania, szczoteczki do zębów, aparat i już. Wylądowałam u rodziców.
No i tak na luzaka przesiedziałam, przegadałam i przejadłam weekend.
Czyż nie tego chciałam.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...