Monday 26 December 2022

Co się wydarzyło w Boże Narodzenie

No dobrze. 

Zawieszki z imionami są, listy od Mikołaja dwa są, prezenty pod choinką są. 

Isa jest, przez wideorozmowę. 

Potem okazuje się, że trzy mapy są i prezenty można rozdawać.

Czyli co? Czyli plan przed-na-święta wykonany.

1. niebieski cieniowany łańcuch na choinkę - zrobione 35 metrówł Tymek: my też mamy taki w przedszkolu, tylko kolorowy

2. grę mikołajową na ten rok - zrobiona, wszystko na miejscu

3. ciasto na święta, żeby nie robić wszystkiego naraz u mamy - zrobione, za wysokie i mało eleganckie

4. wybrać prezent dla Leona, taki, żeby to nie była gra - niezadowolony, się okazało

5. wyekspediować Isę do Anglii na święta - tęskni, bo bez Wigilii





Dla przypomnienia, dałam się w ciągnąć w robienie gry mikołajowej, którą zawsze robi Kasia, ale czasu miała mało w tym roku, a ja czułam, że może dam radę. 
Plułam sobie w brodę, że nie opisywałam żadnej wcześniejszej gry i zadań mikołajowych, żeby wiedzieć, co dokładnie i czym się inspirować. Coś tam wiedziałam, ale nie tak jak CHCIAŁAM. Hehe.
Dlatego teraz opisuje, może jak sobie przypomnę, albo poproszę Kasię, to opiszemy te wcześniejsze. 
A, no przecież, one są nie całkiem opisywane, bo one były od Mikołaja przez długi czas, nie od Kasi, więc luźno kształt był przedstawiany.
Dopiero w zeszłym roku Leon w najbardziej możliwy z traumatycznych sposobów odkrył, że Mikołaja nie ma. Że to my. 
No, kto mu kazał podglądać.

Do odebrania prezentów należy przeczytać list nr 1, w którym Mikołaj opowiada, że jego renifery oszalały, zatrzęsły saniami, prezenty wypadły, na nich tylko obrazki bez imion. Najgorzej, bo elfy się zgubiły, drogi do domu nie znają, trzeba im pomóc. Dalej o tym, że są trzy mapy, że trzeba trzech pomocników (A my tutaj stoimy trzy dzieci pomocnicy rezolutnie zauważyła Wiktoria) i tu wchodzi list drugi, a z nim mapy. 




Jak żeśmy już wszytko odtańczyli, odśpiewali można było szukać prezentów. Mali pomocnicy potrzebowali pomocy dorosłych, ale już zadania i odpowiedzi poszły nam (prawie) szybko. Leon mówił że jest miły i pomocny, babcia byłaby najpiękniejszą gwiazdką na niebie, ciocia Kasia wiedziała ile trzeba jajek do ciasta na pierogi, dziadek, że żeby wbić gwóźdź trzeba uderzyć młotkiem raz, Wiktoria policzyła, że na choince jest 48 bombek, Tymek opowiedział w czym jest najlepszy,Mała Isa nie mogła zaśpiewać kolędy, bo ze wzruszenia drapało ją w gardle, Darek policzył, że Tymek ma 21 zębów, a Duża Iza odpowiedziała, że ulubiona piosenka Tymka to Chocolate. 

A nasze święta? No cóż. Od dwóch chyba lat powtarzam, że nie różnią się od naszych weekendów, czy wakacyjnych spotkań wiślickich. Pierwszy raz pomyślałam, że byłoby tak fajnie jechać gdzieś indziej, zrobić coś innego, popatrzeć na inny świat. Trochę tej inności namiastkę mieliśmy. Nie siedziało się w kuchni całą noc, ciasta przywiezione (i niestety zrobione także przez moją nieposłuszną i krnąbrną matkę, której się mówi, żeby nie robiła, bo chora, bo nie ma siły, a ta nie, przecież jak to! święta bez roboty!).
Ja bym tak chciała Wigilię i pierwszy dzień świąt gdzieś pojechać, a potem to już mogę wrócić do domku mamusi i tatusia. O! Może jak raz pojadę, będę wiedzieć, że nie chcę już nigdzie jeździć, że chcę tylko w Wiślicy!

Choinka w tym roku była niebiesko-biało-srebrna. W zeszłym różowa, dwa lata temu pomarańczowa. Przyjemnie się patrzyło, ale nawet Leon, który o taką kolorystykę poprosił stwierdził, że jednak kolorowa jest fajniejsza. 

Wszyscy byliśmy jacyś zmęczeni. Nie wiem, co wisiało w powietrzu, ale na moich ramionach coś cały czas siedziało, w mojej głowie rozpanoszyła się mgła, ociężałość zamieszkała w każdym moim ruchu i pomimo tego, że dobrze być razem, chciałam żeby się już skończyła. Chciałam już końca tej konieczności świętowania.
Leona prezent nietrafiony, dzielnie próbował się nie rozpłakać i nie pokazać, że mu się nie podoba. Dzielnie próbował ukryć rozczarowania. To ja się rozpłakałam, żeby nie było. Tak, wiem, jestem dorosła, powinnam umieć panować nad emocjami. Może po prostu czasem się nie da. Może czasem wszystkiego jest za dużo.

Niemniej. Cieszę się, ze wszystko co się zadziało, się zadziało. Nic nie dzieje się bez powodu.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...