Sunday 29 January 2023

Czekając na ferie. Z utęsknieniem

Ostatni tydzień przed feriami. Wydawałoby się, powinno być spokojnie. Ale nie, wtorek jeszcze sprawdzian z matematyki, z oceną na drugi semestr, w poniedziałek jeszcze nerwówka, bo pani od historii (ja mówię głupiababa) sprawdziła sprawdziany, ale nie podała ocen, komunikat zaledwie, że fatalnie, złe oceny są ze sprawdzianu, na nowy semestr już. Stresik musi być. Jak to można dziecko pozbawić napięcia i pozwolić się rozluźnić przecież. To tylko jeden trudny semestr się kończy. Odpoczynek się nie należy. 

We czwartek Leon robił zabawkę na technice, z chłopakami swoimi. Zebrał worek szpargałów. Pełen ekscytacji poszedł do szkoły. Niewiele mu trzeba, trochę uwagi, żeby był, żeby wiedział, że jest ważny. Jak pięknie byłoby widzieć go pracujacego nad wynalazkiem z jakimś mężczyzną. Na pewno to jest coś, czego mu brakuje.

W niedzielę wracaliśmy z Kasią do Kielc i Nintendo zostało w samochodzie. Smutek był, rozpaczy nie. Będzie za dwa tygodnie, na ferie Kasia może przywiezie. Niemniej, temat wraca przy zmęczeniu. Ooo, wtedy to się mnie nie lubi. Na ten przykład:

Leon, kiedy chce mnie zranić: Ty zawsze płaczesz.

Dlaczego mówisz do mnie tak, ze mam wrażenie, że chcesz żeby mi było źle?

Bo ja też jestem smutny. Bo nie będę mieć nintendo przez dwa tygodnie i zapomnę wszystko, czego się nauczyłem do tej pory. 

Także ten.

Isa za to zaangażowała się w WOŚP i z dziewczynami zbierała pieniądze przez cały dzień, od 10 do 20.30. Zanim wszystko było załatwione, w domu byłyśmy o 23, a Isa wylądowała w łóżku od razu. Czy zęby umyła? Hm, może, chyba ją ściągłam z łóżka, tak, jak ostatnio często, niestety. 

A ja poszłam do lekarza, z tym moim łokciem. Podniosłam rękę, pokręciłam na boki, w górę, w dół. Czy daję radę. Rehabilitacja, zabiegi. Termin na 14 czerwca, jak już zadzwoniłam do punktu, gdzie mają najszybciej wolne terminy. Pierwsza wizyta z fizjoterapeutą, bo może się sporo zmienić do czerwca (really???). Koniec, taka historia. A ja się chyba wybiorę do jakiegoś cudotwórcy, który ciało bierze całościowo i który będzie chciał popatrzeć  na łokieć w kontekście krzywizn kręgosłupa. Przy okazji, oraz podczas słuchania podcastu psychoterapeutycznego, upewniłam się, że warto spróbować terapii czaszkowo-krzyżowej. Dla Isy. Dla odblokowania tego, co się zablokowało, kiedy zostaliśmy w Polsce, kiedy z ojcem się urwało, kiedy zaczęło się robić ciężko. Terapia nie działa na złe samopoczucie, ale nie oczekuję cudów, gdyż wiem, że to nadal dziecko. Antydepresanty nie działają. Pani doktor: ale one działają, ja wiem, że one działają, Isa ma po prostu takie cechy osobowości, może odziedziczyła po ojcu, nie znam ojca, ale może, no taką ma osobowość, a z taką osobowością idą w parze takie, a nie inne cechy osobowościowe, no, ja wiem, że te leki działają, to muszą działać. Nie działają. Isa ma się źle. Psychiatria dziecięca ma się jeszcze gorzej. Będę dzwonić do lekarki, która podobno stawia trafne diagnozy. Jeśli Wszechświat zadziała, a liczę, że tak, pod koniec lutego zapiszemy się na listę, żeby być przyjętym na koniec kwietnia. Lepsze to, niż nic. A to prywatnie, nie na fundusz nawet.

Czekamy na ferie. Z utęsknieniem. 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...