Tuesday 31 December 2013

Adwenczer

 O rety, bawią się razem. Na moje kolejne, dziecko za chwilę wychodzimy, tylko jeszcze zrobię to i siamto, moje dziecko odpowiada, że oto oni mają adwenczer i oni nigdzie jeszcze nie mogą iść, dopóki im się ta adwenczer nie skończy.
Dla mnie lepiej, bo wcale mi się nie chce wychodzić. Angielska zgnilizna na dworze i jeszcze zimno. A tu prezent trzeba kupić, bo za dwa dni idziemy na urodziny, a za kolejne dwa na kolejne urodziny. A tu pewnie ludzie na mieście będą kole południa, a tu głowa ciężka od niewyspania, bo się Lelon rozbudzł, nie mógł zasnąć i mi spać nie dał.
A tu się narzeka i narzeka.
Ale jak światło zauważyła teściowa, już po świętach, zaraz się zima skończy i będzie wiosna, potem lato i od razu wszyscy będą szczęśliwi.
Na Nowy Rok przydałoby się zweryfikować złośliwości, komentarze i niezadowolenia.
Np, że ONI są jacyś dziwni, jak można galaretkę ze śmietaną, i że to najsmaczniejsze. A tu mnie Agata-od-Maćka uświadamia, że my też mamy dziwne upodobania wg ONIch standardów.
Będę lepszym człowiekiem
Hehe hehe hehe. Tom się uśmiała.

A propos ONIch.
Przychodzi do mnie Hania, sąsiadka i w progu się zachwyca zapachami. To, Haniu droga, boczek, polski, mamusia przysłała. Ach, to dlatego tak pachnie, bo ten ich to śmierdzi szczynami!!! Bo oni tych knurów nie kastrują, a masze polskie są kastrowane.
A to ci lekcja garmażerki.

Poświąteczna gorączka, urodziny luncze, spotkania.
W drodze na imprezkę autobusem. Dziecko mi się poperfumowało i mieszanka jej (?) perfum, obcych perfum i jedynego w swoim rodzaju zapachu autobusów i Iss niedobrze. Wysiadamy, żeby już dojść na nogach. Córciu, sprawdzę tylko, gdzie mam iść. Córcia patrzy z politowaniem. Mamo, idziemy tam gdzie pojechał autobus.
Świeżości umysłu mi dajcie, choć odrobinę.

Na urodziny Iss wystrojona w płaszczyk. Mamo, wyglądam jak dama. Leon, przestań, to nie jest płaszczyk do wygłupiania się, to jest płaszczyk damy.

Po urodzinach czas na odwiedziny u Nanny. Iss grzebie w czekoladkach, same czerwona papierki. Mamo, gdzie są białe papierki.
Nie ma białych.
Ale ty pachniesz jak one!!!
I mnie oświeciło! To, dziecko, to jest zapach mydła kokosowego na moich dłoniach, a cukierków raffaello to tutaj nie ma!

 Mamy taki adwenczer, że śpimy w namiocie  i jest dziura i musimy mieć parasolkę.

Ps Kiedy pojedziemy do babci i dziadka, bo ja za nimi tęsknię i ich bardzo kocham.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...