Czy to z lenistwa, czy to ze zmęczenia, nie wyjęłam materiałów wieczorem i nie zrobiłam tego pudełka w ukryciu, przed dziećmi. Swoje odcierpiałam i może się nauczę, że nie należy pokazywać się potomstwu podczas rękodzielnictwa.
Każde z nas okleiło sobie po jednym.
Pokrywkę Isy ja.
Ogród to piękna sprawa. Nie dość, że mogę sobie doniczki postawić i podziwiać to, co rośnie (chyba, że akurat walczę z czymś, co atakuje), to jeszcze Isa ma gdzie swoje mikstury kręcić, a Onek biegać.
Ogródek pani spod szkoły 5x7. W metrach.Tak na marginesie.
A u nas pod blokami jak na prawdziwym blokowisku. Słońce wyszło, dzieci wyległy. Jest nas tu multum dzieciarni "przed blokiem".
Isa chce obiciąć włosy. Twierdzi, żę będzie wygładać dużo ładniej w krótkich. Będzie nalegać na tatusia, który się uparł, że Iss na pewno i bezwarunkowo chce mieć długie włosy i tylko w takich wygląda dobrze.
A tymczasem pod szkoła podstawową prawdziwa angielska mamusia wraca z wakacji w Grecji i opowiada.
"I nie bylo angielskiej telewizji i nikogo kto mówiłby po angielsku!!! Sami Niemcy i Polacy!!! Żadnej angielskiej osoby!!! Samo polskie jedzenie!!! Faszerowana kapusta!!!" Taaa, w Grecji.
A o faszerowanych liściach winoroślii słyszała kiedyś? Gołąbki w Grecji. No no no.