Thursday 15 May 2014

W dużym parku z piaskownicą

Proszę. Myślałam już, że skończę na kanapie i będę miała z tego kupę szczęścia. Ale, nie. Nie z taką rodziną jak moja. W drodze do szkoły Iss zapytała, czy po szkole możemy coś zrobić, gdzieś iść, np do dużego parku, albo może coś nam kupić. Zobaczymy, obiecałam dziecku, boć przecie "zobaczymy" nie znaczy nic. "Dzieękuje ci mamusiu, że się zgodziłaś!!!"
Tatusia mają moje dzieci takiego, że rozmowy w sklepie wyglądają zawsze tak:
dziecko-mamo, możesz mi kupić jajko? (względnie ja chcę jajko, w wykonaniu Onka)
matka- nie wiem dziecko, zastanowię się.
matka do tatusia- dziecko chce jajko, co robimy?
tatuś-mnie nie pytaj, wiesz co ja bym zrobił.
W takiej sytuacji jajko ląduje w koszyku, a park wylądował w planie naszego dnia.


Najlepszy dzień od bardzo długiego czasu. 
A na sam koniec pół pańta piwa.


I Iskowe głupoty. Sama se robiła.

A to wszystko w krótkie poszkolne popołudnie. W domu na 20. Dawnom się tak nie uśmiała.














Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...