Wednesday 28 May 2014

W czasie deszczu dzieci się nudzą.

O rety. Co się działo w ostatnim czasie, trudno na jednej kartce opisać.
Po pierwsze zaczęły nam się ferie i tatuś urlop wziął, żeby czas z dzieckim spędzić, bo go przecież w domu prawie w ogóle nie ma.
Pech chciał, że pada. Pada i pada i zimno się zrobiło, i szlag trafił wszystkie plany i wszystkie wycieczki, i ZOO, i morze i pikniki, i całą resztę.
Mamy za to wycieczki do Nanny. Bo i pod dachem i ciepło, bo ogrzewanie włączone i obiad podadzą.
Zanim jednak. Co-to-się-działo.
W pierwszy dzień ferii miałyśmy gości i siedzieliśmy cały dzień w domu. Lało przecież. Machaliśmy już tym gościom na pożegnanie, kiedy uznałam, że przyda nam się spacer. Dzieciom mym się przyda. A że bardzo uważam, żeby się nie zatrzasnąć, zahaczyłam se drzwi na dzyndzelek. Wyszłam z domu, dzieci na dworze, kurtki na dzieciach, hulajnogi czekają, wszyscy podekscytowani, klucze w dłonie, pociągnęłam drzwi, zatrzasnęły się. O żeszty. Delikatnie mówiąc. Klucz w zamek. Nie otwiera się.
Zatrzasnęłam się na zewnątrz, z kluczami w rękach.
Co teraz!!!!!!
Od czego są sąsiedzi. Lufcik zdjęty, drabinka spuszczona, Iska przeciśnięta i tadam jteśmy w domu. Isabela bohater. Mamo, mówiła mi, mam bardzo ważne zadanie do wykonania. jestem takim bohaterem. My mission.

Produkujemy sporo pięknych przedmiotów. Trzeba dzieci czymś w czasie deszczu zająć.
No i jeszcze byliśmy dziś na basenie. Kochamy pływanie.




 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...