Thursday 25 September 2014

Miły dzień nr 2

Kole południa, po półtorej godzinie prób ułożenia firanki, której poproszono mnie o skrócenie, przy akompaniamencie teletubisiowych popiskiwań, przerażona tym, że Leon poraz kolejny siedzi wciągnięty w bajki na Ipadzie i pewnie mu się już mózg zlasował, stwierdziłam, że to nie jest i na pewno nie będzie miły dzień.
Trzeba nam było na zakupy, nie wiedziałam, co będzie po szkole, czy przesiedzimy cały dzień w domu, czy może gdzieś pójdziemy. Bałagan, maszyna do szycia na wierzchu, cały zlew garów, pranie do wyjęcia, drugie do nastawienia, nic, tylko się cieszyć.

W takim nastroju poszłam po Iss. Leon płacze, bo jego koleżanki nie chcą się z nim bawić. Świetnie.
Małżonek u teściowej i w planach kolejne zakupy, bo sie pomyliłam i nie wykorzystałam kuponów rabatowych, a szkoda. Z logistyką ostatnio u mnie kiepsko, a Zosia idzie do parku i Iss też chce.
Poszliśmy z nimi, krótko się namyślałam, bo co innego robić, jeśli i tak trzeba będzie znów z domu wyjść. Znów przemarzłam, ale o dziwo nawet mi się to spodobało.
Tym lepsza była herbatka w sklepowej kawiarni, w której czekaliśmy na tatę.



 To był bardzo miły dzień.
Byłby, gdyby nie to, że Iss przez jakieś 40 minut nie mogła zasnąć, bo wakacyjna koleżanka Zosi z placu zabaw powiedziała jej, że jak będą z Zosią niemiłe i nie będę jej słuchać, to po śmierci nie pójdą do aniołków, tylko do diabłów. I koniec. I tłumaczenie nie pomaga i co chwila chlipie i łka, bo ona nie wie, dlaczego ta koleżanka(dziesięcioletnia?) była taka dla niej niemiła, jak ona nic jej nie zrobiła.
Musiałam posiłki wzywać i całe szczęście, że tatę mają mocnego, to łatwo im uwierzyć, że jeśli zjawi się jakiś potwór, choć tak naprawdę ich nie ma, ale gdyby nawet był, to on, ten tata, bez trudu ich, tych potworów przegoni.
A ja głupia myślałam, że jeśli Iss się huśta sama na huśtawce, to dlatego, że ma ochotę, bo się właśnie wczoraj nauczyła sama huśtać. Przez głowę mi nie przeszło, że coś się stało i trzeba się będzie z tym wieczornie uporać. Właśnie wtedy, kiedy marzy się o tym, żeby poszli juz spać.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...