Tuesday 18 November 2014

W oczekiwaniu na Święta oraz nocka u Zochy :)

No, to żem pourzędowała. Jakżemy wyszła z domu w sobotę po 11 rano, tak wróciłam w niedzielę, kole 14.00.
Dobrze, że wiem gdzie byłam.
Gatti po nas przylazła z sobotniego rana, bo na deptaku tyle się miało dziać.I Mikołaj, i prace plastyczne, i miś polarny naturalnych rozmiarów, i świnka Peppa, i korony do ozdabiania. No i oczywiście Hanki pierwsza Gwiazdka, więc odpuścić sobie nie można było.
Oczywiście, że zamiast 11.15 dotarliśmy na miejsce z pół godzinnym opóźnieniem, bo jeszcze to, jeszcze tamto, a zapomnieć niczego nie można, bo zaraz po deptakowych ekscesach trzeba nam było do Zosi i Tosi na nocne szaleństwa.
Mikołaj był, zapisał na liście swojej, imie i zapotrzebowanie prezentowe delikwenta. Grzecznie zapytany odparł, iż chętnie przyjmie piwo. Że co? Mikołaju. Całe szczęście, że Iss i Onek, że o Hance nie wspomnę, byli w szoku w wyniku spotkania z Mikołajem po prostu i nie zauważyli, że Mikołaj ma takie niestosowne życzenia.


No ta, żeśmy zrobili ozdoby choinkowe, pobiegaliśmy po deptaku, pooglądaliśmy Christmas Pudding, był i miś, Peppa kiepskiej jakości i 40min czekania na malowanie twarzy.
Jeszcze Aliss podjechała zobaczyć jak sie świętuje w Sutton, a potem już musieliśmy zmykać.

U Zosi i Tosi. Hm. Pięknie było, tylko po kapieli tak mi się dzieci rozekscytowały, że nijak uciszyć się ich nie dało, a w głowie mi się te huki i pokrzykiwania nie chciały zmieścić. Trwało to tyle, co picie kakao i zaraz potem wygoniłam towarzstwo do łóżka. Poczytaliśmy książki i nie mogliśmy niestety zasnąć. Tosia w 5 minut znaczy się, ale Onek na ten przykład w 40min, bo za głośno i za jasno, i jeszcze raz za głośno. Przez to i Isabela i Zofia mogły dłużej pogadać, choć tak były padnięte, że ledwo szmery z ich pokoju dochodziły.
Rano ich po parku przeciągneli i po dzieciach. A w domu te moje dzieci porozkładały się na kanapie i niczego ode mnie nie chciały!!!!!!!!!


Ja się już nie mogę doczekać Świąt. Bo nie mogę się już doczekać prezentów. I świątecznego jedzenia. Powiedziała mi dziś Isabelita.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...