Monday 24 November 2014

Wreszcie odpoczynek :)

No to żem se poużywała.
Skończył się w niedzielę Tydzień Urodzin Tatusia.
Trzy tygodnie przygotowań, przemyśleń i zakupów.
Nie, nie mój to był pomysł, ale jak mówi Dżianeta, co ja bym zrobiła bez tego internetu.
40 prezentów na 40-te urodziny.
Czy się nasz tata ucieszył? Wyglądało na to, że tak. Zmęczyło go tylko chyba troszkę rozrywanie papieru z tych 40 prezentów.
  Dostało mu się takich śliczności:

  1. skórzano-kauczukowa bransoletka
  2. czekolada o smaku curry i ziemniaczanych czipsów
  3. breloczek z sekretnym schowkiem na pieniądze
  4. szklanka na wieczorną wodę pomalowana przez Iss
  5. szklanka na wieczorną wodę pomalowana przez Leonka
  6. spinki do mankietów zrobione z półpensówki z 1974r
  7. pudełko na spinki do mankietów
  8. kolekcja 3 kompletów spinek, elegancja francja
  9. majtasy z małym żarcikiem
  10. koszulka z napisem wyglądam na 18, czuję się na 14, zachowuję się jak 8 latek, to robi ze mnie 40 latka
  11. kubek z napisem Jego Wysokość Lord
  12. pudełko cukierków
  13. bransoletka z misiem Pudsey (charytatywna na chore dzieci)\
  14. program ulubionej drużyny piłkarskiej z listopada 1974 (wiwat eBay!!!)
  15. zapasowa bateria do telefonu
  16. piwo
  17. gotowa mieszanka do pieczenia chleba, zalewanego piwem, o smaku chilli i czosnku
  18. piwo do mieszanki
  19. krem do twarzy
  20. rekawiczki
  21. komiks Kapitan Ameryka z listopada 1974
  22. zestaw śubokrętów
  23. dezodorant
  24. serce zrobione przez Iss
  25. serce zrobione przez Leonka
  26. ach, nie mogę powiedzieć
  27. kostki do gry
  28. West Ham końcówki do darts
  29. zdrapka (wygrane 2 funty)
  30. zdrapka (wygrane 2 funty)
  31. talon na godzinny masaż całego ciała, sztuk 4
  32. kartki z życzeniami od przyjaciół z pracy
  33. żel
  34. zaproszenie na spektakl
  35. mydło do golenia
  36. pędzel do golenia
  37. Ihoho, goryl
  38. pendrive sztabka złota
  39. cukierki z sentencjami
  40. ramka z dziećmi 

 We wtorek, 17 listopada, odśpiewaliśmy tacie Happy Birthday z samego rana i biedaczek nie mógł otworzyć swoich prezentów, bo jakżesz sam, bez dzieci? A Iss do szkoły szła.
A jeszcze po drodze w planach był obiad u Nanny i dmuchanie świeczek z cytrynowego tortu, który pomimo kiepskiego przepisu wyszedł fantastyczny!!!!
Niech się schowają wszelkie moje wypieki dot comy i inne blogi, które uczą jak zrobić masę do tortu, na bazie budyniu.
Przyznam, byłam leniwa i nie chciało mi sie przegrzebywać całej skrzynki mailowej w poszukiwaniu przepisu na ambasadora, gdzie jak byk stoi, jak zrobić najlepszy i zawsze udający się budyń do masy. Sztywny, żeby łyżka stała i bez grudek!!!!Nie chciałam też, poraz tysięczny, dzwonic do babci, żęby se gdzieś na skrawku papieru naskrobać przepis, żeby go potem zaraz wyrzucić. I znów nie mieć.
To pogrzebałąm w necie. Pani nam tam mówi, że należy ugotować szkankę mleka, a w drugiej rozmieszać wszystkie mąki, żółtka i wlać takie zmiksowane do tej gotującej się szklanki mleka.
Tyle, że pani nie mówi, że jak sie tak proporcje utworzy, to się czeka w nieskończoność, żeby się ten budyń zaczął ścinać w postaci grudek, trochę z ty strony, trochę z tamty.
No, bo się potem miksuje.
A możnaby jak babcia, więcej zagotować, mniej zmieszać z mąką i grudek nie ma.
Koniec końców piękny nam tort wyszedł.



Obiad też niezły, dwie lampki wina poszły do niego, więc świat jakby od razu cudowniejszy...
Wieczorem rozpakowywanie prezentów.
Weekend pod znakiem alkoholi i jedzenia.
Ciocia Aliss przyjechała na noc,zaproszona w sobotni poranek na babysitting wieczorny, więc mogłam wyjść w wielkie miasto i świętować urodziny małżonka. Wcześniej atrakcja dla Iss, na którą czekała cały tydzień, obiad w restauracji. Super było.


A na koniec jak zwykle perełki
Leonku, moja perełko.
Ja nie jtem perełka, bo ja nie jtem wescynka.

i nic nie będę robić, aż trzeba się będzie zająć Mikołajkami

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...