Monday 13 April 2015

Choroba

Pochorowałam Leonka.Jestem okropnie strasznie niedobrą mamą, która nie zadbała o swoje dziecko.
Może dlatego, że generalnie jestem wykończona?
Piątek mieliśmy gości. Przyszedł do nas Maciek z Filipkiem. Poszliśmy na chwilkę do biblioteki (Iss miała pracę domową, pokoloruj gwiazdki, jeśli coś zrobisz, np pójdziesz na spacer, pojedziesz autobusem, popatrzysz nocą na niebo i pójdziesz do biblioteki; musiałam iść) choć pogoda piękna i znów gorące słońce. W biedopiece wytrzymaliśmy krótko, bo żal słońca. Szybko więc do parku. Tam też krótko, bo chłopaki chcą do Leonka do domu. No dobra, chodźcie. Na lunch, zabawę i podwieczorek, po którym zaraz przyszła Emilka na nocną przygodę. Właściwie wymieniła się z chłopakami.
Nieznajome mi są jeszcze arkana sztuki sleepovera. Aczkolwiek nie są mi straszne.
Nie może być przecież trudno zabawić dziewczynki, które nigdy aż tak wiele zaangażowania z mojej strony nie wymagały, oprócz może prac ręcznych. Nie powinno byc trudno położyć je spać. Chyba?
Około godziny 20.30 powiadomiły mnie, że one z niecierpliwością czekają na midnight feast. Że co przepraszam? Że jaki midnight.O midnight to ja,szczerze mówiąc, mam zamiar być już w łóżku. Poszłam do męża po ratunek.Ratuj mężu, one nie będą spały do północy. E, nie, pocieszył mnie mąż, nie do północy. O północy musisz je obudzić, podarować talerz jedzenia, umyć zęby i nazod położyć spać.Hę? Oszaleli.
Całe szczęście dziewoje wyraziły chęć spożycia Północnej Uczty o 21.30.
O 22.00 umyłam im zęby, poczytałam.
O 22.30 zgasiłam światło i poszłam ukochać Leonka do spania.
O 23.00 Emilka jeszcze nie mogła zasnąć.

 Poranek nawet bezbolesny, acz rzecz jasna w wykonaniu Iss bardzo wczesny. Ta nie da człowiekowi pospać, nawet jak pójdzie późno spać.
Ale co zrobić. Człowiek wstaje i organizuje.
Np zajęcia z masy solnej.
Poniżej Wazon, Isabela N. Glazura:lakiery do paznokci.
oraz Kółko z dziurką, Leon N.


Ponieważ maraton, zaledwie dwudniowy, troszkę mnie zmęczył, nie poszłam nigdzie. Przetrzymałam dzieci w domu i powiedziałam o nie! odpoczywamy i idziemy wcześniej spać.
Za to w niedzielę rozchorowałam Leonka.
Nie chciałam być wredotą, która trzyma pociechy w domu i zabrałam do parku.
Wiało niemiłosiernie.
Isabeli założyłam kapotkę. Leonek zawsze się przegrzewa, a nie chciałam, żeby się przegrzał i żeby go potem zawiało. Biegał tedy bez kapoty.
Gdy uświadomiłam sobie, że jeśli opatulona w cztery warstwy i apaszkę, nadal się trzęsę, to musi być zimno, zawołałam Onka, żeby się odział. Uczynił to ochoczo.
Wieczorem już z rozpaloną buzią i mglistymi oczami przutylał się na kanapie.
E, nie może być chory. Nie Leon.
Pomyślałam.
Ale nie. Dziś już niestety nie miał na nic siły.
A Isabela jutro zaczyna szkołę po feriach i mamy plany w związku z jej urodzinami.
Ech.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...