Saturday 25 April 2015

Przygotowania do przyjęcia urodzinowego

Jutro impreza urodzinowa Iss. Jeszcze tylko spakować prezenty dla gości na odchodne, w podziękowaniu za przyjście i niezdemolowanie sali oraz za piękne prezenty i można zacząć odliczanie do świętowania.
Cały tydzień była piękna pogoda. W poniedziałek, wtorek i czwartek byliśmy po szkole w parku. W środę tata był w domu, także sobie z nim posiedzieliśmy. Słońce grzało, biegało się na bosaka, a kto mógł, opalał nogi. Leon odzyskał swoje dobre serduszko i nawet mi to oświadczył w drodze z parku Mamo, to ja. Ten Leonek co kocha.
W piątek pogoda z0aczęła się pogarszać, ale jeszcze nie było powodów do narzekań.
Korzystając  z tego, że Zosia i Tosia nie wybierały się do parku zmobilizowałam się, żeby uczerpać trochę papieru do party bags. Nasypać do nich nasion kwiatów i mieć nadzieję, że wyschną do niedzieli.


Wyschły, więc mogłam je upchać z karteczkami wyjaśniającymi, że ten papier to Iss własnoręcznie czerpała, nasion nasypała i ma nadzieję, że jeśli odbiorca będzie dbał, to wyrośnie z tego Isabelowy Kwiat Przyjaźni. Mam nadzieję, że choć kilku osobom się ten pomysł spodoba. I że prezenty w party bagach nie pójdą następnego rana do kosza.


Rano Agata zaoferowała się, że weźmie Leonka i Iss, albo samego Leonka, jeśli mi pasuje, żebym mogła sobie przygotować wszystko, bo oczywiście mąż mój pracuje w sobotę, a jemu się nigdy nie spieszy i zawsze ze wszystkim zdążymy. Odprowadziłam dzieci i poszłam z Gatti na zakupy, bo nie wspomniałam, prawda? Że Jarek mi ścianę w sypialni reperuje i że to już drugi raz jak u mnie na zimnej kawie był, bo się w skrobanie i malowanie angażował? I że dlatego z Gatti kawę co wekend pijemy?
Po zakupach, ze wszystkim co trzeba do tortu i nie tylko, pożegnawszy przyjaciół, zabrałam się do pracy.
Samej w domu wszystko jakoś tak sprawniej idzie i naprawdę myślę, że nie zrobiłabym tego co trzeba, gdybym miała towarzystwo. Nawet Iss zauważyła, że dobrze mamo, że nas nie było, bo ci nie przeszkadzaliśmy, prawda?
Tort zrobiłam, sukienkę skończyłam, galaretki wstawiłam do lodówki, prezenty spakowałam. Teraz tylko wstać rano i mieć nadzieję, że prognoza deszczowego dnia się nie sprawdzi.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...