Odkładam Biblię, którą Isa od tygodnia namiętnie czyta. Przypomina mi się, że nie raz muszę jej książki z ręki wyciągać, albo gasić światło, żeby wreszcie zechciała się położyć.
I refleksja mnie nachodzi taka, że niedobra matka jestem, że siłą działam, ale przecież dokładnie tak samo wyglądały moje wieczory (no nie, w wieku siedmiu lat jeszcze tak dobrze nie czytałam) i mama moja taka sama "niedobra" była, a jakoś jej nie znielubiłam.
A wszystko przez ten wzrok, którym dziecko na mnie patrzy, trochę z politowaniem, trochę z powątpiewaniem, trochę jakby "Czy oby to na pewno ta ty, którą znałam?", "Czy oby na pewno tak się chcesz w stosunku do mnie zachowywać?"
Mieliśmy dziś gości. We wtorek, zupełnie niepraktycznie, ale przysługę zrobiliśmy i tak już goście zostali na całe popołudnie. Isa wróciła ze szkoły głodna, obiad się robił, a goście przyszli trochę wcześniej niż zaplanowaliśmy. A Isa głodna, Isa zła.
Schowała się więc w pokoju, wyjaśniając, że zła jest i potrzebuje trochę czasu dla siebie. Oto jak ją zastałam:
Zaświeciłam tylko większe światlo i zostawiłam w pokoju.
Po obiedzie przestała się ukrywać.
Wednesday 27 January 2016
Kwiecień na niczym prawie
Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...