Nietypowo przywitaliśmy Nowy Rok. Dzięki temu będzie on nietypowy w formie ekstremalnie radosnej i szczęśliwej. Takie mamy oczekiwania i takie ma plany, a jak wiadomo, plany są po to, żeby je ralizować.
Więc, Nowy Roku (kurcze, czy taka odmiana?) przybywaj!!!
Znów u nas intensywnie. Znów mieliśmy gości na kolacji, ze śniadaniem, tym razem, poraz pierwszy Aniela i Jasiek. Wszelkie obawy snute przez zarówno biernych, jak i aktywnych obserwatorów okazały się bezpodstawne, ponieważ cała czwórka świetnie ze mną współpracowała. Zwyczajowo o 21.30 dostała "przekąskę o północy" i o 23.00 już spała.
Następnego dnia będąc miłosierną nie obudziła mnie wcześniej, niż o 7.00.
Bez problemu.
I tak sobie siedzieliśmy i oglądaliśmy bałagan domowy, kiedy nagle sie okazało, ze najwyższa pora z domu wychodzić, bo u Maćka impreza będzie, przekąski, muzyka, tańce i lepienie figurek z gliny.
Zanim jednak to nastapiła Isabela wyjątkowo zapragnęła udać sie do parku. (Od razu widać, że dawno nie była, bo jej leniwa matka siedzi w domu). Dobrze mówię, że z Nowym Rokiem zmiany idą. Dziecko mi po drzewie łaziło i nie kazało trzymać się za rękę.
Bez fajerwerków, podekscytowania. Statecznie i nadal pozytywnie, i pogodnie. Można? Można.
Niech się marzenia spełnią, a plany zrealizują.