W pierwszy weekend można śpiewać "Sto lat" cioci Izie, która miała znów to szczęście, że słońce jej na naszym tarasie świeciło i było pięknie, i słonecznie.
Podzieliła się tym dniem ze mną, bo i ja miałam mój kawałek tortu, orzechowy. Ciocia Kasia jak zwykle postawiła na naszym na stole majstersztyk cukiernictwa. Jeden leciutki, śmietanowy, drugi lekko maślany orzechowy, ale też lekki.
Niebo w gębie, takie, że nawet ciocia Kasia, nasza piekareczka -cukiernik, która nigdy swoich tortowych produktów nie zjada, nałożyła na swój talerzyk potężną porcję.
Można też układać super trudne, skomplikowane układanki, lub robić perfumy według przepisu z programu Cbeebies, używając produktów ogródka babci Uli. Lawenda, płatki róż oraz rozmaryn wrzuca się do letniej wody, przykrywa na noc ręcznikiem papierowym i voila perfumy gotowe następnego dnia. I doprawdy działa i pięknie pachnie. Nie wiem, jak długo się utrzymuje, ale końcowy efekt w buteleczce zachwyca.
Mamy tutaj też koty. Dwie dorosłe kotki, które wespół mają trzy małe kotki. Isa oszalała i nie daje żyć maluszkowi. Najlepiej gdybyśmy wzięli sobie jednego do domu. Będziemy go kochać najbardziej na świecie.
W ogrodzie zbieramy pomidory i słoneczniki (zapachowe wspomnienie z dzieciństwa) i brudzimy sobie palce łupinkami.
Pojechaliśmy też do Buska kupić sandały dla Iss, a skończyło się na wielkich zakupach, jesiennych trzewikach, półbucikach do sukienki i tenisówkach dla dziewczynki oraz trampkach i świecących butach sportowych dla chłopca. Bo były z Autami,a tu jakoś tak niby przez przypadek, a trochę i przez to, że Leon w prezencie dostał układankę "Auta" od wujka Darka, mamy fazę na wszystko z Autami.
I najważniejsze z całego naszego tu pobytu, rzeka. Ktoś się wiślickim odcinkiem Nidy zaopiekował. Piasek wysypany, ławki z bali zrobione, obskurny, straszący kiosk usunięty.
Pierwszy nasz weekend był troszkę chłodny, więc nie poszliśmy się okąpać, ale tydzień już był cieplutki. W czwartek już mogliśmy się cieszyć wodą, a w piątek przesiedzieliśmy tam pięć bitych godzin.
Piękne, gorące słońce, aż się nie chciało do domu wracać i do wieczora chciało się siedzieć, ale że goście na weekend się zapowiedzieli, trzeba nam było zająć się przygotowaniami.