A jak nam się pogoda pogarsza na dni kilka i pozostają nam puzzle, farby i rower, to wybieramy się na spacer na drugi koniec wsi. Tam mamy nowy sklep i tylko w nim ulubione lody babci.
A potem z tymi lodami, z rowerami prowadzonymi na rączki idziemy dookoła wsi.
A tam Leon rzecze Mamo, mamo, popatrz na ten cały świa!!!
I jeszcze na zakończenie wakacji.
Żółty rower, na którym 33 lata temu uczyłam się jeździć, tylko wtedy był niebieski Pelikan. Potem w spadku ciocia Kasia, a potem ciocia Iza.
Żółty słonecznik, który niemiłosiernie brudzi palce.
I malinowe koktajle, z malin z ogródka.
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...