Sunday 9 April 2017

Palma

Nie, no, nie, no.
Jakbym nie poszła do koleżanki z dziećmi, to pewnie bym nic nie zrobiła i nikogo nie nakłoniła do nocnego siedzenia.
Chodzi o to, że co roku jest konkurs na największą i najładniejszą palmę.
Ciocia Kasia rzekła: Bierzemy udział.
Hm. Dobra, możemy jeśli chcemy.
Niedziela się zbliża, nikt nic nie robi, kwiatki się nie produkują. Eee tam. Jaka palma?
No. A potem poszłam do koleżanki, która mocno się zaangażowała w konkurs i palmę swą czyniła już kilka dni. Przyszłam do domu, palmy domowej nie ma, sklepowej też nie ma. Żebym wiedziała, że tak będzie, tobym se jaką kupiła.
Więc do pierwszej w nocy robiłyśmy wczoraj kwiatki. Rano raz dwa na hulajnodze na łąkę po trawy, a potem z ciotką naszą artystką Kasią, żeśmy wymodziły.
Efekt końcowy nas zadowolił. Dopóki nie poszłam i nie porównałam z innymi. Na przyszły rok mamy już plan.


 Na zakończenie dowiedziałam się dziś, że świetnie mi idzie chowanie dzieci. Tzn, jest to moja opinia, którą sobie wyrobiłam na podstawie historii. Takiej oto.
Siostra moja najmłodsza, wespół z wujkiem Darkiem zabrali dzieci moje na spacer. Leon, jak to Leon, nie przestawał mówić. Niestety nikt go nie słuchał. A Leon lubi mówić, umie wyrazić swoje upodobania i domaga się sprawiedliwości. No i jak go tak nikt nie słucha wkurza się Leon i rzecze do cioci. Musisz się nauczyć, że dzieci trzeba słuchać, bo jak urodzi się dzidziuś musisz nauczyć jak wychowywać dziecko. Czy jakoś tak, bo historia ta wydarzyła się miesiąc temu i nie doszła do mnie z oryginalnego źródła.


Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...