Thursday 10 May 2018

Siła sugestii

No to weekend przeleciał. Ten długi majowy, który trwał chyba ponad tydzień. U babci byłam, trochę w ogródku, trochę na spacerach, trochę w domu na kawie. Choć pani doktor mi zabroniła, bo jeszcze przecież byłam w czasie choroby, a potem będę zaraz po chorobie. Jak się jest po chorobie, to się nie biega i łyka suplementy, czyż nie? I leży i odpoczywa.
A przecież do szkoły trzeba dzieci zaprowadzić. Pierwszy dzień okej, ale zaraz potem znów choróbsko. Isa z gorączką, została w domu. Drugiego dnia zaprowadziłam ją do lekarza, bo gorączka nie spadła. Pani doktor założyła, że to jakaś jelitówka, przecież każde dziecko z tym przychodzi, bo jelitówka panuje. Hm, jakoś mnie nie przekonała.
Tak czy inaczej, poprosiłam Halinkę, żeby trzeciego dnia została z moim dzieckiem w domu, bo naprawdę, nie opłaca się chorować. Ponad sto złotych mi z pensji zabrali za trzy dni chorobowego na dziecko.
Po trzech dnia Isa uznała, że już jest zdrowa i gotowa, tyle że całe piątkowe przedpołudnie przesiedziała zastanawiając się, czy na pewno powinna iść do szkoły, Żnów zaczął ją boleć brzuch.
Nie mogam jej przekonać, że to tylko stres, że nie było jej w szkole przez kilka dni, wcześniej też jej ni było i się zwyczajnie denerwuje. Stąd ten bół brzucha.
Nie, ona nie, ona się nie denerwuje. Nie ma stresa, wszystko okej, tylko ten ból brzucha.
Przeszło zaraz po przyjęciu tabletki z melisy, którą mi poleciła pani z apteki.
Nie ma to jak wiara w cudowną moc leków.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...