Tuesday 1 May 2018

Miał być długi weekend

Plany to ja miałam. Jakie plany.
W sobotę wieczorem babcia wracać miała z sanatorium i umówiłam się na tańce. W ciągu dnia miałam się spotkać z naszą warszawską rodziną nad lokalnym zalewem. Taki lokalny, że trzeba tam jechać godzinę busem, ale pogoda letnia, więc czemu nie. W niedzielę chciałyśmy z dziewczynami do lokalnych ruin zamkowych.
Budzę się rano w sobotę jakoś nie mogę wstać z łóżka. Wszystko mnie boli. Grypa. Przesypiam cały dzień jeden, przesypiam cały dzień drugi. Dzieci w upał siedzą przed telewizorem, bo nie jestem w stanie podnieść nogi. Ręki też nie. Zaczyna boleć mnie gardło.
Jakoś udaje mi się przetrwać te dwa dni i w poniedziałek budzę się jakby zdrowsza. Nie wiem, czy to leki, sen, czy to, że miałam wywalone na wszystko i dopiero w niedzielę zmywałam naczynia z piątku.
Zmyła to była. Tylko i wyłącznie. Bo, jak już poszłam do pracy, okazało się, że wcale nie jest mi lepiej. Do lekarza chadzam rzadko. Cały czas mówię, że mnie system brytyjski wychował. Z bele czym nie pójdę. Ale jak już pójdę, dostanę antybiotyk.
Tak czy inaczej, życie toczy się dalej i ja dalej mam obok siebie dzieci, którymi muszę się zając.
Wyprowadzam je więc w poniedziałek do szkoły, a Isie daję torbę na wyjazd, bo najbliższą noc i dzień spędzi u koleżanki. Leon wraca ze mną do domu po szkole.
No, i dzwoni mama, że ona z Kasią przyjadą do dzieci, bo po co mają siedzieć tyle czasu w domu, skoro mogą już być na wsi.
Ale, Isy nie było, więc mówię, żeby przyjechały popołudniu i konsultuję się z mamą koleżanki, na którą mi dziecko przywiezie. A, to zależy jak nam pójdzie, bo właśnie wchodzimy na Łysicę, a potem planujemy grilla.





Za to my z Leonem przez ponad pół godziny negocjowaliśmy spodenki. To znaczy, ja chciałam, żeby założył inne, a on się uparł na jedne konkretne, które cały czas nosi.
I już nie wiem, czy to jest osobowość anankastyczna (tak, tak, poszukałam sobie w Wikipedii), bo skarpetki muszą dać się podciągnąc do konkretnej wysokości, a spodenki mieć konkretny ucisk na talię czy po prostu jest uparty.
Byliśmy też na pizzy i na długim spacerze w parku.
Opłacało się negocjować.



Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...