Wednesday 27 April 2011

Halinka

Uhuhu, jaki mialysmy dzis zajety dzien. Ciocia Halinka nas odwiedzila, a kazda wizyta, czy to czyjas czy nasza u kogos zmiena nam dzien calkowicie. Rano pomaszerowalysmy na zakupy, wiec moglymy poczekac na ciotke na stacji, doszlysmy do domu, byla chyba 11.00. Iss na poczatku byla troszke jakby spieta, co dziwne, bo na Halinke telefonicznie reaguje glosnym smiechem. Ale sie w koncu rozluznila. Udalo mi sie wykorzystac ciocie do opieki, powiesilam pranie, poodkurzalam, wypilysmy kawe, zjadlysmy ciasteczko, poszlysmy na plac zabaw, gdzie Halinka zostala zaangazowana w znajomosc z Leone i pobiegala za mna i Iska. A potem, jadlysmy hamburgery, domowe.
Od obiadu rutyna wrocila, kapiel, bajka, spac. I taki byl dzien, pelen wrazen.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...