Koniec wekendu, powinnam isc spac, ale wtedy pewnie nie napisze nic przez nastepny tydzien i nic nie bede pamietac.
Zaczelo sie w piatek, Asda przyjechala rano do tesciowej z zakupami, okazalo sie, ze brakuje paru rzeczy. Tosmy pojechali autobusem i wrocili taksowka z siatami. Tesciowa jak sie wypuscila na sklep, to jakby sklepu przez pare lat nie widziala. Troche sie nie dziwie, siedzi w domu, nie wychodzi to sie rozkoszowala.
Aha! Zanim Asda, poszlysmy do New Look'a. W czwartek poszlam z wizyta do tesciowej, bo zalatwialam jej recepty. Mialam na sobie za male spodnie, wiec sie nie dosunelam. Nastepnego dnia czekala na mnie torba z nowymi ubraniami, dwie pary spodni byly za duze, wiec pojechalismy wymienic. Dostalam wtedy dodatkowo nowa pare dzinsow i koszulke.
Postaralam sie, zrobilam szarlotke, przeklamanca i dwie salatki. W koncu mojej corki drugie urodziny.
Niepotrzebnie. Przklamanca 7 kawalkow zjadl chlopak Billie, salatke ziemniaczano-jajeczna zjadla Birna. Koniec. Siostra I. oburzyla sie, ze uczynilam salatki, to moze po co ona bedzie robic.
Isa zrobila sie niesmiala w wielkim towarzystwie, wiec nie biegala i nie dokazywala za duzo. Skakala na trampolinie jak wariatka mala. Zrobilam liste prezentow i Iss dostala to, co akurat jt jej potrzebne ;)
Bylysmy dzis w kosciele, masa ludzi jak to przed swietami. Przez pol mszy stala uwieszona mojej nogi. Wyrosnie.
Wychodzilysmy juz prawie z domu, siedzi, bawi sie swieczkami tortowymi, kt nieopatrznie zostawilam na stole. Polamala wszystkie, Izuniu co zrobilas, pytam. Bronken, odpowiada. Wszystkie? Tak. I co teraz bedzie? Ojojojoj, slysze w odpowiedzi.
Wcisnela sie na krzeselko przysuniete do stolu i siedzi. Zejdz Izuniu, mowie, bo bedziemy za chwile wychodzic. Nie, zamkenke. :))))
Wlozylam sobie dlon pod pache. Iska sie przyglada, po chwili mowi: zamkniete.
Urodziny skonczyly sie okolo polnocy, w lozku bylam o polnocy. Obudzilam sie padnieta. Po kosciele znow do tesciowej, grill wyczyscic. Caly dzien przelezalam. Biedna Iss, znow musiala sie sama bawic.
Sunday 17 April 2011
Kwiecień na niczym prawie
Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...