Thursday 26 April 2012

Ziemiany tort

O rety, rety. Jak pięknie. Słońce świeci i moje dzieci w końcu siedziały na dworze.
Babcia Ula moimi rękami zrobiła rewolucje ogrodowe, wszystkie róże przesadzone pod dom, tulipany, bratki a z przodu będzie trawa. I jeszcze tylko lawenda z przodu. I tuje i cisy, bo kwiatki powinny być pod domem, dla oka żeby było miło jak się wyjdzie, żeby się dobrze kawę piło na tarasie:)
Iss kopała, sadziła i pomagała, ale najlepiej jej się podlewało kwiatki.
Babcia potrzebuje jeszcze przesadzić hortensję i trzeba było przynieść gliny. Pan sąsiad wysłał nas nad rzekę, to poszliśmy razem. Lelon w nosidełku, Isa na nogach z wózkiem na podorędziu, jakby się jej nogi zmęczyły. I Babcia Ula. Kręgosłup mnie boli, znaczy mięśnie wokół tego kręgosłupa. Spacer nad rzekę zajął nam godzinkę. Następny punkt programu na dzięń dzisiejszy to zakupy obiadowe, ale Iss się zmęczyła i już z nami nie chciała. Została z ciocią Kasią. Mam wrażenie, że kanapka cioci Kasi to jej ulubiony plac zabaw.
A potem ciocia pojechała robić zęby i żeśmy się wybrały z babcią na zakupy a potem po drodze zabrałyśmy sąsiadkę i Iss miała w końcu koleżankę do zabawy na podwórku. I robiła tort.


Jak ja lubię jak jt ciepło i jak się siedzi na dworze caaaaaaaaaaaaaaaały dzień.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...