Czyż nie powiedziałam, że tydzień przychodzi razem z ochłodzeniem i czasem deszczem?
Piękny, słoneczny, kąpielowy wekend zakończył się szaroburym poniedziałkiem. Z tego powodu dziatwa ma była niepocieszona, bo jakżeż to wakacje, a nad wodę nie będziemy jechać i plan zakupu dmuchanych kółek do pływania nie zrealizowany.
Dzieci do nas przyszły na cały dzień w poniedziałek i wtorek rano. Popołudniu zabraliśmy Iss i Onka na zakupy do Buska i na godzinę skakania w Kulkolandii. Godzina skakania, a zleciało jakby pięć minut.
W środę odwiedziliśmy Ewę w Kielcach, bo co roku składamy jej i czwórce jej dzieci wizytę. Mężowi oczywiście też.
Początki jak zwykle spokojne i nudne, bo Iss zawstydzona, a Natalii nie było, tylko chłopaki bliźniaki, a z nimi przecież nie wiadomo jak się bawić.
Ale potem... Potem to już szaleństwo i isowa zdolność radzenia sobie w sytuacjach skomplikowanych. No, bo chłopaki bliźniaki, Karol i Mikołaj podobni do siebie tak, że trzeba się nauczyć, który to który i zapamiętać. Na pamięć. A Isa do jednego z nich (proszę bardzo, widziałam, a nie wiem, który to był): No chodź, chłopaku!!! I trudno było się rozstać, i obowiązkowo seria machnięć z okna i "Chodźcie zobaczyć jakim samochodem przyjechaliśmy".
Thursday 14 August 2014
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...