Paskudna była i ciężka dziś pogoda. Na nic nie miałam siły, ale Kania upiekła tort urodzinowy dla dużej Izz, w sam raz do porannej kawy, więc wszyscy zaśpiewaliśmy sto lat. Na jagodowo.
No, i żeby nie siedzieć w domu zabraliśmy się nad rzekę, ale jeszcze woda nie opadła, więc jak mówi Onek śmeldzi i błoto jest zamiast piasku. Musimy jeszcze poczekać parę dni, może opadnie.
Sunday 3 August 2014
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...