Nic nie robię, tylko po lekarzach się włóczę, a i tak dentysty nie zaliczę w tym sezonie, a powinnam się sprawdzić.
Denerwuje mnie to straszliwie, bo się człowiek zrelaksować nie może.
Pogoda też nie sprzyja. Nadal szaro buro ponuro.
Całe szczęście, że dziadek na rower dzieci zabiera i kaski nowe mamy.
Pozostaje nam plac zabaw i odwiedziny u kolegów. Święcenie bukietów zrobionych przez niezwykle utalentowaną ciocię Kanię na Matke Boską Zielną.
No i oczywiście imieniny u Cioci Marysi z ciastem i napojami z bąbelkami.
Saturday 16 August 2014
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...