Monday 13 October 2014

Leonka 3 urodziny i poniedziałek po

Było tak. Zupełnie nieodpowiedzialnie i głupiutko zaangażowałam się w czytanie bardzo ciekawej książki i w piątek poszłam spać o 2 w nocy. A może nad ranem.
A powinnam była upiec biszkopt na tort urodzinowy. Bo w niedzielę impreza urodzinowa. Tak mi w każdym razie powiedziano, gdy w niedzielę rano z obłędem w głosie (wzroku zapewne też) dzwoniłam do Komitetu Ratunkowego, zapytać, jak z niczego zrobić masę do tortu.
No, bo jak nie upiekłam tego biszkopta w piątek, a w sobotę zajęłam się sprzątaniem, robieniem babeczek z dziatwą, doglądaniem dziatwy, składaniem do kupy dwóch sałatek, to zostawiłam tort na wieczór. Żeby mi nikt nie chciał pomagać.
Wieczorem lenistwo we mnie weszło i masa mi się w malakserze rozgrzała i zrobiła niezwykle ciekła. Nie udało się jej już uratować. Znów poszłam późno spać.
W dzień urodzin Leonka cała rodzina w Polsce zachodziła w głowę jak ukręcić masę z dwóch jajek, które z rana pożyczyłam od Angeliki. Sklępy jeszcze zamknięte, czasu już mało.
Ale! Udało się. Na czas i smacznie. Masa kombinowana, bo od kombinacji zrobiły się grudki w budyniu, a bez miksera nie da rady rozetrzeć. Malakser wyrzuciłam przezornie do kosza.
Trochę płatków migdałowych, kawałki czekolady, prawdziwe kakao i gotowe.
A ja nie lubię tortów i nie będę jadł, powiedział Leon.
I na co ta szarpanina.

Leoncjusz skończył 3 latka i już mógłby byc przedszkolakiem.

Nigdy tu na tym blogu nie rozpisywałam się jakież to skarby te moje dzieci i ile szczęścia mi dają.
Każdy wie, prawda?
Dla potomnośći, początki nasze Leonkowe były bardzo trudne. Nieprzespane i przemaszerowane na długość pokoju noce, wiecznie motanie w chuście, niezliczona ilość podejść do samodzielnego spania (w dzień), płacz, darcie, kołysanie, podrzucanie i wstrząsanie. Wstręt do wózka, wstręt do zbyt długiej (10minut) separacji. Odczynianie uroków, fale oceanu, burza na płycie, szum prysznica, znów potrząsanie. Cicho Isunia, bo Leonek śpi. 20 minut spokoju.

Testowanie mojej cierpliwości i wytrwałości.
Pewnie wiedział, że jak tylko zacznie pełzać i siedzieć przestanie mnie potrzebować. Zabawki w pudełku i dziecka nie ma 40 minut. Jakie to błogosławieństwo, w porównaniu z Iss, która nie umiała się sama bawić.


I tak do tej pory. Nadal mnie potrzebuje, ale najczęściej sam się sobą zajmie.
Przede wszystkim pociągi. Dalej hulajnoga i ukochana siostra Isabela.

na marginesie; wstała Isa rano ze łzami w oczach, czy to prawda, że jak będą duzi, nie będą już razem, ona i Onek, bo jej się tak śniło.tragedia straszna, nie może się tak stać.

W przeciwieństwie do Iss, która przede wszystkim potrzebuje towarzystwa i bawi się wszystkim na raz, i tylko czasami skupia się dłużej na czymś, Leon fascynował się zabawkami przez długi czas, fazami. Jak już się uwziął nie popuścił. Nic się nie zmieniło.
Najpierw gary w mojej kuchni, potem Król Lew, 4 książki miał, z którymi chodził i polował na czytaczy, sam też czytał, potem gra o dźwiękach Bim Bom, potem pociąg Tomek, potem oglądanie filmików raczej sfiksowanych ludzi, którzy rozpakowują na wizji jajka niespodzianki, Miejsce na miotle (Room on the broom) potem Gordon od Tomka, potem układanie puzzli, potem Strażak Sam i znów tory. Z tą tylko różnicą, że teraz buduje mosty i niekończące sie linie kolejowe. Pomysłowość nie ma granic.

Taki Leonek.
Niektórzy mówią, że jest rozpuszczony, niegrzeczny i nie do polubienia.
Ale jakżesz nie kochać kogoś, kto pisze na kartce, że on bardzo kocha mamę, mama jego i on jest od tego bardzo szczęśliwy. Jak boli pocałuje, jak sie płacze przytuli. Posprząta, powkłada w odpowiednie pudełka, wyrzuci do kosza.Powie, że tak sie bardzo źle czuje i boli go brzuch, i jedyne co mu pomoże to worek cukierków. Skrzyczany zrobi podkówkę, przeprosi i ucieknie do Isy po pocieszenie. Siedzi smutny z boku i czeka aż Tosia do niego wróci, bo akurat nie chce się z nim bawić.
 I tak rozkosznie sie śmieje.

A ja ledwo przetrwałam poniedziałek i mam nadzieję, ze jednak reszta tygodnia nie da mi w kość.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...